Ponad 15 tysięcy złotych udało się zebrać podczas festynu "Dzieci Dzieciom” w Uhrze.
Pieniądze pochodzą z licytacji, ale także loterii fantowej i kiermaszy. Datki zbierano także do puszek podczas niedzielnego festynu, ale i wcześniej: w szkołach i wśród mieszkańców gminy Chełm. Radości z wyniku zbiórki nie ukrywa Paweł Ciechan, sekretarz gminy.
- W ubiegłym roku udało się zebrać ponad 10 tysięcy złotych. W tym mamy ponad 15 tysięcy. Cieszymy się, bo to dowodzi, że ludzie chcą pomagać i potrafią się dzielić. My tylko stworzyliśmy im do tego okazję - mówi Ciechan.
Najwięcej, bo blisko 7 tys. zł, uzyskano z licytacji. Poprzeczkę podniosły ceny piłek, jakie przed imprezą licytowano na antenie radia. Za jedną, z meczu TVN-Sejm zapłacono tysiąc złotych. Za drugą, z meczu eliminacyjnego Polska-Finlandia, o 200 zł mniej.
Podczas niedzielnej aukcji przeprowadzonej już w trakcie festynu, najwyższą cenę osiągnęło zdjęcie podarowane i wykonane przez Ryszarda Karczmarskiego.
Nabywca zapłacił za nie 300 zł. Popularnością cieszyły się też gadżety podarowane przez prezydenta i premiera. Zdjęcie z autografem oraz pióro Donalda Tuska poszło za 200 zł. Tyle samo zapłacono za wizytownik Lecha Kaczyńskiego. Z kolei prezydencki krawat osiągnął cenę 100 zł.
Niektórzy uczestnicy licytacji nie poprzestawali na kupnie jednego fantu. Szczególną aktywnością przy podbijaniu ceny wykazali się m.in. poseł Beata Mazurek, radna wojewódzka Ewa Panasiuk i miejski radny Mirosław Czech. - Tak naprawdę nie jest ważne, co się wylicytuje - stwierdził Czech. - Ważne, że nasze pieniądze pomogą dzieciom.
Ale niektórzy byli szczególnie zadowoleni z przedmiotów, które udało im się kupić podczas aukcji. - To naprawdę bardzo ładna rzecz - mówił po zwycięskiej licytacji pan Henryk, nabywca oryginalnego pojemnika na śmieci pomalowanego przez gimnazjalistkę Jagodę Ciechan. - Zapłaciłem 180 zł, ale gdyby było trzeba, to dałbym nawet więcej.
Hojna była także część właścicieli stoisk gastronomicznych i rozrywkowych. Wszyscy, za możliwość handlowania, mieli wpłacić minimum 50 zł dla chorych dzieci. Niektórzy przekazali na rzecz hospicjum cały uzyskany podczas festynu dochód. Ale byli też i tacy, którzy nie oddali nawet obiecanych 50.
Na szczęście ten przykry incydent nie zepsuł imprezy, bo zdecydowana większość uczestników przyjechała do Uhra pomóc chorym maluchom i zrobiła to na miarę swoich możliwości.