Wiesław Piecuch, ordynator oddziału urazowo-ortopedycznego, zrezygnował z pracy. Nie ukrywa, że powodem jego decyzji był trwający od dłuższego czasu konflikt z dyrektorem szpitala Markiem Słupczyńskim.
– Na oddziale brakowało sprzętu. Przeprowadzanie operacji tym, co mieliśmy do dyspozycji zagrażało życiu pacjentów – mówi Piecuch. – Moje wysiłki, aby zmienić ten stan rzeczy były torpedowane. Dyrektor poddawał mnie mobbingowi. Według niego wszystko, co robiłem było złe. W końcu spytałem, czy w ogóle widzi dla mnie miejsce w szpitalu, a on na to, że oczekuje mojego wypowiedzenia. Więc je napisałem.
Dyrektor Słupczyński przyznaje, że nie mógł się porozumieć z ordynatorem, ale całą sprawę widzi nieco inaczej.
– Umowa o pracę doktora Piecucha została rozwiązana za porozumieniem stron. Od dzisiaj nie jest on już pracownikiem naszego szpitala. Nie poradził sobie z organizacją pracy na oddziale. Były też inne sprawy, w których trudno nam się było porozumieć. Nie mogłem przystać na to, że szpitalem rządzi ordynator.
W lutym tego roku, kiedy za pijaństwo w pracy zwolniono ortopedę Jerzego T., już pojawił się problem z niewystarczającą liczbą specjalistów na oddziale. Rezygnacja Piecucha skomplikowała sytuację jeszcze bardziej.
– Odejście każdego specjalisty jest dla szpitala stratą. Ale choć doktor Piecuch jest dobrym fachowcem mogę powiedzieć, że jego rezygnacja rozwiąże wiele problemów. Obecnie na oddziale zostaje pięciu ortopedów. To ciężka sytuacja, ale zapewniam, że sobie z nią poradzimy. W każdym razie jakość świadczonych usług się nie pogorszy. Pacjenci mogą być spokojni.
Mniej optymizmu wykazuje odchodzący ordynator. – Tego oddziału praktycznie już nie ma – mówi. – Maleje liczba przeprowadzanych w Chełmie zabiegów. Już teraz pacjenci odsyłani są do Lublina. Dyrektor mówi, że będzie dobrze, ale moim zdaniem nic na to nie wskazuje.
O tym kto zostanie szefem chełmskiej ortopedii rozstrzygnie konkurs. Tymczasem rządzi nią dotychczasowy zastępca ordynatora Andrzej Kosior. •