Rolnikom z Majdanu Starego nie podoba się podział ich ziemi. Narzekają na nowe granice działek. Nie chcą rozstawać się z ojcowizną.
- Miałam 3,84 ha w jednym kawałku, a oni z tego jedną trzecią oddali mojemu sąsiadowi - sekunduje sąsiadce Zofia Jonak. - A przecież obiecywali, że dużych działek nie będą szatkować, tylko jeszcze do nich ziemię przyłączać.
Jonakowa nie dodaje już,
że w zamian za odciętą od jej pola działkę, dołożono jej pas ziemi dokładnie za jej posesją. Na dodatek przypisano jej działki należące dotąd do Agencji Nieruchomości Rolnych, które oddzielały pole od gospodarstwa. Pomimo to, byłaby szczęśliwa, gdyby geodeci w ogóle nie ruszali jej majątku. Podobnie jak jej sąsiad Henryk Łuczkiewicz. - Moi rodzice, żeby kupić
tę ziemię musieli ciężko pracować, może nawet chleba nie jedli - żali się Łuczkiewicz. - A teraz mam ich krwawicę oddać w cudze ręce?
Komasacja gruntów w Majdanie Starym trwa już drugi rok. Gospodarzom gminy za pośrednictwem starosty udało się pozyskać na ten cel pieniądze z unijnego funduszu. O podobne wsparcie biją się gminy z terenu całej Lubelszczyzny. - Jesteśmy już
na etapie przedstawienia zainteresowanym projektu scalenia - mówi Tomasz Jabłoński z zamojskiego oddziału Wojewódzkiego Biura Geodezji w Lublinie. - Każdy mógł się z nim zapoznać i przedstawić swoje zastrzeżenia. Rozpatrzy je komisja, w skład której wejdą też przedstawiciele rady uczestników komasacji.
Jabłoński przyznaje, że najwięcej zastrzeżeń ze strony rolników wiąże się z zapowiedzianą rekultywacją ugorów i miedz oraz budową dróg pol-
nych. Na te drogi każdemu potrącono dwa procent z jego areału. Rekultywację, chociaż są na nią pieniądze, można będzie przeprowadzić dopiero w przyszłym roku. Tyle czasu potrzeba na przeprowadzenie przetargów.
- Komasacje mają
to do siebie, że zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony - mówi Kazimierz Bojko z Urzędu Gminy w Wojsławicach. - Kiedy jednak po kilku latach porozmawiać z takimi osobami, to okaże się, że ich ocena scalenia jest już diametralnie różna.
Za komasacją w Majdanie Starym opowiedziało się
82 proc. właścicieli tamtejszych działek. W ślad za nimi niemal ramię w ramię poszli gospodarze z sąsiedniej Trościanki. Pod ich presją władze gminy wystąpiły już z wnioskiem o pieniądze na skomasowanie i ich gruntów.