Ksiądz Mirosław Rybka z Chełma porzucił sutannę i etat katechety, by odnaleźć się na etacie w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego, gdzie rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Konkursu na to stanowisko nie organizowano – donosi Gazeta Wyborcza Lublin.
Mirosław Rybka, rocznik 1977, ksiądz od 20 lat, pod koniec czerwca praktycznie z dnia na dzień przestał odprawiać msze, a jego nazwisko zniknęło z listy wikariuszy w chełmskiej parafii p.w. Świętego Ducha w dzielnicy domków jednorodzinnych w Chełmie. W dwóch chełmskich szkołach średnich – Technikum nr 1 i Szkole Branżowej I stopnia, gdzie był katechetą, też już nie uczy.
Parafianie zaczęli szukać w sieci i odnaleźli księdza Mirosława na... etacie w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego. „Sprawdźcie, być może marszałek województwa lubelskiego stworzył dla niego etat kapelana” – napisał do „Wyborczej” pan Łukasz.
Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza Lublin”, Mirosław Rybka został zatrudniony w urzędzie marszałkowskim od 12 lipca br. na stanowisku pomocy administracyjnej w departamencie promocji, sportu i turystyki. Dostał etat bez konkursu.
Rzecznik lubelskiej kurii informuje z kolei, że duchowny odmówił wykonywania obowiązków wikariusza, w związku z czym w dniu 1 lipca otrzymał upomnienie kanoniczne. Nie przyniosło to skutku, dlatego 3 sierpnia br. otrzymał karę suspensy. Oznacza to, że ma zakaz wykonywania wszystkich aktów władzy, święceń oraz noszenia stroju duchownego.
– O tym, że Mirosław Rybka jest księdzem, dowiedzieliśmy się już po jego zatrudnieniu w urzędzie – tłumaczy „Wyborczej” rzecznik marszałka Remigiusz Małecki.
Dlaczego ksiądz Mirosław rzucił sutannę? Jak donosi GW, powodem ma być kobieta.
– Każdego roku z terenu naszej archidiecezji z tego powodu z sutanną rozstaje się jeden, maksimum dwóch księży – stwierdza ksiądz z jednej z lubelskich parafii.