Pan Kamil Chęć z powiatu chełmskiego został laureatem naszego konkursu. Twierdzi, że na jego sukces zapracowali też rodzice i żona Ewa. - Dzięki unijnym programom udało nam się też uzupełnić sprzęt. Kupiliśmy ciągnik z przyczepą, ładowarkę, pług. Ostatni nabytek to nowoczesny kombajn - mówi
Pan Kamil prowadzi gospodarstwo razem z żoną Ewą. Pobrali się w 2009 roku, oboje pochodzą z rodzin, które są rolnicze od wielu pokoleń.
- Kiedy się pobieraliśmy tata miał 200 ha ziemi i podstawowe stado liczące około 50 krów - wspomina pan Kamil. - Stopniowo powiększaliśmy areał i pogłowie. Dzisiaj gospodarujemy na ponad 300 ha, a samych krów dojnych trzymamy ponad 100, a do tego są jeszcze jałówki i cielęta. Na początek wybudowaliśmy nowoczesną oborę, po niej obszerną wiatę na sprzęt.
- Po maturze ukończyłam studium w zakresie agrobiznesu - mówi pani Ewa. - Później przyszedł czas na licencjat z pedagogiki. Kiedy związałam się z Kamilem schowałam dyplom do szuflady. Już wtedy wiedziałam, że cała nasza wspólna przyszłość będzie związana z gospodarstwem - dodaje.
Młodzi gospodarze zgodnie zapowiadają, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W ich branży trzeba się rozwijać, chociaż jest to okupione ciężką pracą.
- Ciężko pracujemy, to i coś z tego mamy - mówi pani Ewa. - Dzięki unijnym programom udało nam się też uzupełnić sprzęt. Kupiliśmy ciągnik z przyczepą, ładowarkę, pług. Ostatni nabytek to nowoczesny kombajn.
Państwo Chęć, mimo pomocy rodziców i babci zajęć mają tyle, że musieli zatrudnić pracownika. W efekcie ich gospodarstwo, jeśli dodać synka Szymona i córeczkę Dominikę utrzymuje osiem osób. Zdają sobie zatem sprawę, jaka ciąży na nich odpowiedzialność.
- Przede wszystkim nie narzekamy - mówi Kamil. - Nie liczymy na to, że jakaś władza nam pomoże. Byleby tylko nie przeszkadzała. A jeśli mielibyśmy sobie czego życzyć, to stabilnej polityki cenowej w naszej branży. Bez tego trudno cokolwiek planować i skutecznie się rozwijać.