Panie wiedzą już między innymi, jak wyrwać się z rąk napastnika i gdzie trzymać pieniądze, żeby nie padły łupem złodziei.
Zajęcia trwały półtora miesiąca. Kursantki spotykały się wieczorami, dwa razy w tygodniu. Uczyły się nie tylko technik obezwładniania, ale dowiedziały się również, jak dbać o własne bezpieczeństwo. Miały spotkanie z psycholog, która mówiła jak radzić sobie ze stresem.
- Ten kurs dał mi ogromną satysfakcję i polecam go wszystkim kobietom - mówi Danuta Maj, jedna z uczestniczek. - Stałam się pewna siebie i świadoma własnych umiejętności. Przedtem bałam się wieczorem wychodzić z domu. Teraz uświadomiłam sobie, że mam wystarczająco siły, żeby się obronić.
Annie Lipskiej najbardziej podobał się sposób prowadzenia zajęć. - Instruktorzy nie dawali nam chwili spokoju, w nieskończoność powtarzali z nami wszystkie chwyty - śmieje się Lipska. - Trenowałyśmy z nimi i muszę przyznać, że na niektórych zajęciach byli nieźle poobijani. Ale żaden nigdy się nie poskarżył. Byli dla nas bardzo wyrozumiali.
Ze swoich uczennic niezwykle dumny jest nadkomisarz Krzysztof Kulesza, który prowadził szkolenie. - Cieszę się, że panie chcą się uczyć samoobrony. Zwłaszcza dlatego, że często padają ofiarami przemocy domowej. Dzięki nabytym umiejętnościom nie są już tak bezsilne - mówi Kulesza. - Często wystarczy udział nawet w trzech zajęciach.
Kolejne edycje kursu mają swoje stałe bywalczynie. Kobiety wracają, żeby utrwalić zdobyte wcześniej umiejętności. Takie plany ma Agnieszka Hubert. - W tym szkoleniu uczestniczyłam pierwszy raz, ale nie zamierzam na tym poprzestać. Chcę brać udział w kwietniowym kursie - zapowiada Hubert. - Gdy między zajęciami była kilkudniowa przerwa, czegoś mi brakowało. Bardzo zaprzyjaźniłam się z nowymi koleżankami. Ale przede wszystkim uwierzyłam w siebie.
Rodziny kursantek z entuzjazmem podeszły do ich udziału w szkoleniu. - Moje dzieci są ze mnie dumne - chwali się pani Danuta. - Córka zapowiada nawet, że razem ze mną weźmie udział w następnej edycji.
Kurs poleca również Katarzyna Samonek-Miazga, psycholog, która również prowadziła zajęcia z kobietami. - Panie poczuły się bardzo dowartościowane. Dowiedziały się też dużo o sobie. Pokazały, że kobiety nie muszą być bezsilne - mówi Samonek-Miazga.