20 tys. zł zapłacili już drogowcy za wymianę uszkodzonych słupków rozdzielających dwa pasy ruchu na krajowej "17”. I mimo że wkrótce ta kwota się podwoi, twardo bronią "słupkowej” organizacji ruchu.
– Słupki? Po to jest podwójna linia ciągła, aby jej nie przekraczać – komentuje prof. Marek Opielak, rektor Politechniki Lubelskiej i biegły z dziedziny techniki motoryzacyjnej. – W awaryjnej sytuacji, gdy kierowca musi szybko ominąć przeszkodę, np. pieszego czy zwierzę, nadzieje się na słupki. Nie ma możliwości wykonania bezpiecznego manewru bez uszkodzenia auta.
– Słupki denerwują też kierowców. – Tirowcy, którzy zajeżdżają do naszego sklepu, mówią, że specjalnie walą w te słupki, aby je wyciąć – mówi Paweł Pyszak, rolnik z Łopiennika.
Jak ustaliliśmy, koszt zakupu i wymiany jednego słupka to 200 złotych. Do tej pory drogowcy musieli wymienić 100 uszkodzonych słupków, kolejne 12 "wyremontowano” i zamontowano ponownie. Ale to raczej syzyfowa praca.
– Niestety, uszkadzane są kolejne. W tej chwili brakuje ok. 80 szt. Będziemy je uzupełniać – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
– Powinni je usunąć, przecież to droga krajowa – denerwuje się Marek Tęcza, kierowca z Zamościa, który kilka razy w tygodniu pokonuje tę trasę. – Kilka dni temu na pojedynczy pas wyjechał ciągnik z obornikiem. Przez kilkaset metrów wlokła się za nim kolumna aut. Ani ominąć, ani zjechać, bo z lewej słupki, a z prawej głęboki rów melioracyjny.
– Jeśli nawet nie byłoby słupków, a jedynie podwójna ciągła, to i tak kierowcy nie łamiąc przepisów nie mogliby wyprzedzić wolniejszego pojazdu – zauważa Krzysztof Nalewajko. Przyznaje jednak, że problem z pojazdami rolniczymi może pojawić się na kilkusetmetrowym odcinku w okolicy masztu w Piaskach, a także pomiędzy Łopiennikiem a cmentarzem wojennym. – Ale po kilkuset metrach kierowcy mają do dyspozycji dwa pasy i mogą bezpiecznie wyprzedzić – dodaje.