Poszukiwany więzień, który w czwartek oddalił się z miejsca pracy na terenie jednostki oddziału Straży Granicznej w Chełmie nie był pilnowany. - Istotą rzeczy jest to, że taki skazany pracuje bez konwojenta - wyjaśnia ppłk Jarosław Góra, rzecznik Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
- Codziennie autokar Straży Granicznej podjeżdża pod zakład karny i zabiera do pracy grupę skazanych - opisuje st. chor. SG Dariusz Sienicki, rzecznik Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Odbywa się to bez asysty więziennych strażników. Również oddział Straży Granicznej nikomu nie zleca pilnowania skazanych. Poza tym są oni ubrani w takie same drelichy robocze jak nasi pracownicy techniczni. Mogą więc bez problemów wyjść przez biuro przepustek lub przeskoczyć przez ogrodzenie.
- Taka jest istota pracy bez konwojenta - tłumaczy ppłk Jarosław Góra, rzecznik Dyrektora Generalnego Służby Więziennej. - Skazani samodzielnie udają się do miejsca pracy. Ubiór, który noszą leży w gestii kontrahenta.
Podpułkownik przekonuje, że więźniowie wybierani do takiej pracy są starannie dobierani i dokładnie sprawdzani. Pod uwagę brana jest m.in. opinia psychologa i wychowawcy.
Przypadku takich oddaleń się zdarzają. - Na ok. 7,5 tysiąca skazanych, którzy codziennie wychodzą do pracy bez konwojenta w ciągu roku oddala się ok. 170 - 200 osób - podaje ppłk Góra. - Jest to z reguły niespodziewany wybryk. Skazani jeśli nie wracają sami to są doprowadzani przez policję.
Oszukiwany 43-letni Waldemar Lembryk, który nie wrócił z pracy do Zakładu Karnego w Chełmie jest cały czas poszukiwany.
Uciekł więzień. Policja szuka przestępcy seksualnego w całym kraju
Na informacje na temat jego pobytu policja czeka pod specjalnym nr policyjnej infolinii 801 801 997. Można dzwonić też pod numer alarmowy - 997.