Stanisław Kociuba, wójt gminy Chełm odwiedził wczoraj oczekujących na odprawę graniczną kierowców TIR-ów.
- Kolejki TIR-ów w granicach gminy jeszcze nie mieliśmy - mówi Kociuba. - To było dla nas zupełnie nowe doświadczenie. Trudno się było też spodziewać, że kolejka tak powoli będzie przesuwała się do granicy. W końcu uznaliśmy, że i my musimy coś zrobić.
Wójt rozmawiał wczoraj z kierowcami z kolejki, pytając, jak może im pomóc. Skarżyli się przede wszystkim na warunki sanitarne, brak wody oraz możliwości zaopatrzenia w żywność. Traf chciał, że akurat kiedy z nimi rozmawiał przyjechali policjanci i skierowali ostatnią grupę TIR-ów sprzed lubelskich rogatek miasta na jego drugą stronę.
- Na początek byłem gotów zaproponować im korzystanie z sanitariatów w szkołach położonych wzdłuż drogi do granicy - mówi Kociuba. - Mogliby się tam w miarę godziwych warunkach ogrzać i odpocząć.
To, co dla Kociuby było czymś nowym, dla Marzeny Szopińskiej-Demczuk, wójta gminy Dorohusk, jest chlebem powszednim.
- Przyzwyczailiśmy się już do kolejek TIR-ów i koczujących w nich kierowców - mówi wójt. - Do tego stopnia, że znaleźli się u nas ludzie, którzy nauczyli się na nich zarabiać. Zresztą nie ma w tym niczego nagannego.
Miejscowi przedsiębiorcy objeżdżają kolejkę wyposażonymi w koszyki rowerami i zbierają od kierowców zamówienia na alkohol, papierosy czy żywność. Kupują te artykuły w najbliższym sklepie i dostarczają towar, dodając do jego ceny swoją marżę. Obie strony z tej współpracy są zadowolone.
Mieszkańcom gminy Dorohusk trudno się natomiast przyzwyczaić do zwałów śmieci, pozostawianych przez kierowców. Tym bardziej, kiedy po całej okolicy rozwiewa je wiatr. Usuwanie ich należy do administratora drogi, który zazwyczaj z wypełnianiem tego obowiązku się spóźnia.