Drogowcy na osiedlu Dyrekcja wyremontowali ul. Stephensona w Chełmie. Po raz drugi przykryli asfaltem przedwojenną bazaltową kostkę. – To zbyt cenny materiał, by być podbudową asfaltowej nawierzchni – stwierdza tymczasem konserwator zabytków
Ul. Stephensona to 300-metrowy odcinek od Chełmskiego Domu Kultury do Gmachu Dyrekcji Kolei, w którym obecnie mieści się szereg instytucji publicznych.
– Remont polegał na sfrezowaniu starego asfaltu, regulacji studzienek burzowych i ułożeniu nowego, asfaltowego dywanika – mówi Krzysztof Tomasik, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Chełmie. – Wszystko to kosztowało miasto ponad 90 tys. zł. Gdyby w programie tego przedsięwzięcia uwzględnić zdjęcie pierwotnej nawierzchni z kostki bazaltowej to koszty musiały by ulec zwielokrotnieniu.
Tomasik zastrzega się, że to był tylko remont mający na celu poprawę stanu nawierzchni. Jego zdaniem nad odzyskaniem kostki można by się było zastanawiać w przypadku o wiele bardziej zaawansowanej modernizacji tej ulicy połączonej z wymianą podziemnych sieci.
Zezwolenie na przykrycie kostki asfaltem wydał jeszcze w 1997 r. Zygmunt Gardziński, ówczesny kierownik chełmskiej delegatury obecnego Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
– Bazaltowa nawierzchnia była już tak wyślizgana, ze stanowiła zagrożenie w ruchu drogowym – mówi Gardziński. – Jednocześnie nie było firm drogowych potrafiących to naprawić. Dlatego zgodziłem się na asfalt. Jednocześnie wierzę, że przyjdzie czas, kiedy możliwe stanie się przywrócenie pierwotnego i bezpiecznego stanu nawierzchni ul. Stephensona. Tym bardziej, że pod asfaltem kostka zachowała się w dobrym stanie.
Paweł Wira, następca Gardzińskiego na stanowisku konserwatora zabytków przyznaje, że dokończony właśnie remont ulicy nie był z nim konsultowany. Uważa, że nie jest dobrze, kiedy tak cenny materiał, jak bazaltowa kostka stanowi podbudowę asfaltowej nawierzchni.
– W przypadku kolejnego remontu będę się opowiadał jeśli nie za odtworzeniem oryginalnej nawierzchni, to przynajmniej zabraniem stamtąd kostki i przeznaczeniem jej na inne cele. To zbyt cenny materiał budowlany, aby w końcu po niego nie sięgnąć – stwierdza Wira.