Dubienka żyje skandalem. Wszystko przez niecodzienny gest jednego z mieszkańców, który wraz z listem do pani wójt przekazał 50 złotych. Teraz będzie musiał się tłumaczyć z tego śledczym.
– Do korespondencji złożonej przez interesanta w sekretariacie gminy dołączono kopertę zawierająca banknot i pisemną informację niezrozumiałej treści. Bezzwłocznie podjęto procedury związane z podejrzeniem zaistnienia przestępstwa korupcyjnego, w tym powiadomienie organów ścigania – komentuje sprawę wójt Dubienki koło Chełma Krystyna Deniusz-Rosiak.
Jak ustaliliśmy, kopertę w sekretariacie gminy złożył powszechnie znany w miejscowości Jerzy Tokarski. Dotarliśmy do niego. Potwierdza, że pieniądze w kopercie dla pani wójt zostawił, ale – jak podkreśla – nie była to łapówka.
– Działałem w kampanii wyborczej pani wójt, robiłem propagandę. Wtedy wydawało mi się, że Krystyna Deniusz-Rosiak będzie dobrym wójtem. Po wygranych wyborach była impreza w świetlicy, na której byłem, bo trzeba było uczcić wygraną. Potem obserwowałem rządy pani Rosiak i przekonałem się, że nie spełnia wyborczych obietnic. Wtedy nasze drogi się rozeszły. Niedawno się dowiedziałem, że ta impreza po zwycięstwie była składkowa, każdy kto był dawał 50 zł. To wziąłem pieniądze i poszedłem do gminy oddać.
Dlaczego? A żeby mi nie wypominano, że bawiłem się na cudzy koszt – opowiada Jerzy Tokarski.
Jak utrzymuje, w sekretariacie musiał dość długo czekać, więc uznał, że szkoda mu czasu. – Napisałem list, owinąłem nim banknot 50 zł, bo tyle przecież było tej składki za imprezę w świetlicy, kopertę podpisałem i poprosiłem sekretarkę, żeby oddała pani wójt. I tyle. Wróciłem do domu.
Ale sytuacja zrobiła się poważna. W dwie godziny później do Tokarskiego przyjechało dwóch policjantów po cywilnemu. – Byli z pistoletami. Powiedzieli, że muszą mnie przesłuchać, bo chciałem wręczyć w gminie łapówkę. No i się zdziwiłem. Jak to łapówkę? To przecież zaległa składka! Zapytałem, czy widzieli list. Widzieli. No to co tu wyjaśniać? Ale cóż, dla świętego spokoju zgodziłem się. Przesłuchali mnie i odjechali. Nie wiem, co o tym myśleć. Takie nasyłanie policji ma mnie zastraszyć? Nie rozumiem takiego postępowania. Byłem winny – oddałem pieniądze, a że nie osobiście, to przecież wszystko było opisane w liście!
Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że Jerzy Tokarski prowadzi w internecie profil „Dubienka – the best”, na którym bezlitośnie wytyka władzom gminy wszystkie błędy i potknięcia. Jest tam sporo zdjęć i sporo wpisów komentujących rzeczywistość w gminie.
I można by cała sytuację uznać za zwykłe nieporozumienie, gdyby w sprawę nie zaangażowali się teraz chełmscy śledczy. – Prokurator, któremu przekazano sprawę, przeanalizuje zebrane materiały – mówi Lech Wieczerza, szef chełmskiej Prokuratury Rejonowej. – A potem dokona stosownych czynności.