Punkt był na wyciągnięcie ręki, ale piłkarze Artura Bożyka musieli obejść się smakiem. W sobotę Chełmianka doznała pierwszej porażki na swoim stadionie. Lepszy okazał się Hutnik Kraków, który wygrał w Chełmie 3:2.
Do przerwy ekipa z Krakowa prowadziła 1:0 po bramce Krzysztofa Świątka. Kiedy tuż po zmianie stron ten sam zawodnik strzelił drugiego gola dla gości wydawało się, że jest po zawodach. Po raz kolejny biało-zieloni pokazali jednak, że nawet w beznadziejnych sytuacjach nie mają zamiaru rezygnować z walki o punkty.
Tak było także w sobotę. W 63 minucie po centrze z rzutu rożnego dobrze w polu karnym przyjezdnych znalazł się Norbert Myszka i dał gospodarzom nadzieje kontaktowym trafieniem. Chełmianka naciskała, naciskała i wreszcie w 82 minucie dopięła swego za sprawą Wołodymira Hładkiego. W tym momencie wydawało się, że punkt, jak najbardziej jest w zasięgu zespołu trenera Bożyka, a może nawet coś więcej.
Niestety, minęło kilkadziesiąt sekund i Hutnik ponownie był na prowadzeniu. Zagranie ręką jednego z obrońców biało-zielonych skończyło się rzutem karnym i celnym strzałem do siatki w wykonaniu Mateusza Gamrota. Efekt? Patryk Czułowski i spółka pozostali w stregie spadkowej. W następnej serii gier znowu zagrają przed własną publicznością. Tym razem zmierzą się z Wólczanką Wólka Pełkińska.
ZDANIEM TRENERÓW
Leszek Janiczak (Hutnik Kraków)
– Jechaliśmy na mecz z wielką wolą zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że strata punktów oddali nas od czołówki. Dlatego dla nas to był szalenie istotne spotkanie. Z tego powodu od początku graliśmy konsekwentnie. I pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała naprawdę dobrze. Po bramce na 2:0 wkradło się w nasze poczynania trochę dekoncentracji. Straciliśmy gola i zrobiło się nieciekawie. Ostatecznie cieszyliśmy się jednak ze zwycięstwa na tym trudnym terenie. Zwłaszcza po bramce na 2:1 rywale pokazali dobrą grę i na pewno było nerwowo.
Artur Bożyk (Chełmianka)
– Dziękuję trenerowi za pozytywne słowa odnośnie naszej gry w drugiej połowie. Niestety, wcześniej była ta pierwsza, w której przeciwnik zasługiwał na więcej niż jedną bramkę. Zostaliśmy zdominowani agresywnością, a różnicę było widać w przygotowaniu mentalnym. Po przerwie mogliśmy szybko wrócić do gry, ale po stałym fragmencie gry sytuacja się skomplikowała, bo przegrywaliśmy 0:2. Trzeba było w tym momencie wykrzesać pokłady wiary i optymizmu, żeby szukać dwóch bramek. Drużyna dała jednak pozytywny sygnał. Sytuacja z rzutem karnym zdecydowała o tym, że straciliśmy punkty. Sędzia potrzebował trochę czasu i bardzo głośnych protestów przeciwnika, żeby podjąć decyzję przy biernej postawie arbitra liniowego. Nam być może zabrakło tego doświadczenia w pierwszej połowie, kiedy w 34 minucie była ewidentna ręka w polu karnym Hutnika. Cóż, błędy się jednak przytrafiają.
Chełmianka Chełm − Hutnik Kraków 2:3 (0:1)
Bramki: Myszka (63), Hładki (82) − Świątek (28, 52), Gamrot (83-z karnego).
Chełmianka: Osuch – Kraśniewski, Wołos, J. Niewęgłowski (84 Kwiatkowski), D. Niewęgłowski, Uliczny, Dobrzyński, Wolski, Kocoł (46 Myszka), Czułowski, Hładki.
Żółte kartki: Kwiatkowski, Kraśniewski, Wolski, Myszka (Chełmianka).
Sędziował: Mateusz Kowalski (Kielce).