Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Kraj Świat

28 września 2024 r.
13:44

Cisi bohaterowie w koszmarnej krainie zniszczenia i ciszy

Autor: Zdjęcie autora Paweł Puzio
0 A A

W kilka godzin woda zamieniła urokliwy Lądek Zdrój w miejsce przypominające scenerię z postapokaliptycznej powieści serii „Metro”. Tony cuchnącego szlamu, powyrywane ściany budynków, wzdęte truchła krów, połamane drzewa i cisza – taki obraz zastali nasi terytorialsi, którzy jako jedna z pierwszych służb pojawili się w Lądku Zdrojku, tuż po wielkiej wodzie Zostawili tam pot i serce, a zabrali ze sobą wdzięczność powodzian i niezmierzone pokłady satysfakcji.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

– Docelowo pojechaliśmy do Wrocławia. Pierwszego dnia wzmacnialiśmy wały w stolicy Dolnego Śląska. Następnego dnia, w środę 18 września, zostaliśmy zadysponowani do Lądka Zdroju, dosłownie kilkanaście godzin po przejściu fali kulminacyjnej. Po drodze ze stolicy Dolnego Śląska mijaliśmy zrujnowane wsie. Na miejscu, w Lądku, uderzyła mnie pustka, brak ludzi. I te okaleczone domy bijące po oczach, jak po wybuchu bomby dużej mocy. W nos wdzierał się smród gnijącego szlamu, martwych zwierząt i wszystkiego, co woda zabrała po drodze – opowiada Anna Sadowska, starszy szeregowy specjalista z 24. batalionu lekkiej piechoty w Kraśniku.

– Przekazy telewizyjne nawet w ułamku nie pokazują obrazu zniszczeń. To wygląda jak w filmie katastroficznym, tylko razy pięć i na żywo – dodaje starszy szeregowy Przemysław Klimiuk, także z 24. batalionu.

Trauma

Na początku, jak to zawsze bywa po katastrofie, panował chaos. Władze cywilne z trudem starały się opanować sytuację.

– Miejscowi chodzili jak w malignie. Byli nieobecni, przytłoczeni rozmiarem kataklizmu. Zalane mieszkania czy domy były zrujnowane. Woda wyrwała drzwi, pralki przestawiała z łazienki na komody, a meble wyglądały jak porozrzucane kręgle. Dosłownie wszystko było pokryte śmierdzącym szlamem i poprzebijane gałęziami. Woda pokazała z jaką siłą niszczy dobytek uciułany przez lata – opowiada Anna Sadowska. – Wszystko z zalanych domów czy mieszkań nadawało się tylko do wyrzucenia. Przez okna i drzwi na ulicę wyrzucaliśmy i wynosiliśmy pralki, lodówki, antyczne meble, ubrania.

– Ludzie byli usztywnieni sytuacją, milczący, załamani. Widać było to w ich oczach, dało się wyczuć w rozmowie. Ta tragiczna sytuacja odcisnęła na nich piętno. Otarli się o śmierć. Jednocześnie biła od nich taka wdzięczność, że przyjechaliśmy im pomagać – mówi Przemysław Klimiuk.

– Miejscowi zaczęli nas częstować kawą, ktoś potem przywiózł ciepły posiłek. Ci ludzie zostali z niczym, a jednak byli w stanie się podzielić tym, co im zostało – dodaje żołnierz.

Terytorialsi zastali na miejscu pozawalane ściany domów, uszkodzone konstrukcje.

– To co mnie jeszcze uderzyło, to taka nieprawdopodobna cisza. Nie śpiewały ptaki, nie wiał wiatr, tylko szum wodyz pobliskiej rzeki. Miałem wrażenie jakbym grał w filmie katastroficznym, tylko w realu. Można było lekko się przestraszyć. Jesteśmy jednak żołnierzami przyzwyczajonymi do różnych widoków i sytuacji – dodaje starszy szeregowy Przemysław Klimiuk.

Wszyscy terytorialsi, którzy byli, są i będą na Dolnym Śląsku, to ochotnicy.

– Od momentu ogłoszenia akcji natychmiast zgłosiło się 150 ochotników do wyjazdu na tereny powodziowe. Dwa dni później wyjechało ponad 100 żołnierzy, a w piątek do pomocy wyruszyła największa grupa ponad 600 naszych – dodaje kpt. Marta Gaborek, oficer prasowy 2 LBOT.

Do tej pory ponad 1000 żołnierzy- ochotników 2 LBOT wzięło udział w akcji pomocy dla powodzian z Kotliny Kłodzkiej.

Komandos

Na początku miejscowi nie odzywali się, nie rozmawiali z naszymi terytorialsami. Potem otworzyli się i zaczęli opowiadać, jak było, gdy ruszyła woda z pękniętej tamy w Stroniu Śląskim. Relacje tych ludzi były zatrważające. Przez Lądek jechał strażak na quadzie i krzyczał, że pękła tama, uciekajcie, jak najszybciej do góry. Później skrócił komunikat do jednego słowa: spier….

– To były sekundy. Ledwo zdążyli wejść na wyższe piętra budynków, a woda już była. Osobiście zafascynowała mnie opowieść o starszym mieszkańcu Lądka. Ten mężczyzn nie zdążył uciec. Paskiem od spodni przytroczył się do kraty w bramie, najwyżej i najmocniej, jak mógł. Cudem przeżył falę. Ludzie nazwali go komandos – opowiada st. szer. spec. Anna Sadowska.

Siła żywiołu była ogromna. Urywała ściany domów, samochodami kręciła jak zabawkami, wyrywała drzewa, zrywała mosty.

– Mnie uderzył widok pewnej starszej kobiety mieszkającej w domku, na uboczu, w okolicach Lądka Zdroju. Jej domek, stary, poniemiecki, na kamiennej podmurówce, stał na urokliwej polance, w otoczeniu wiekowych drzew. Jak przez podwórko przewaliła się wielka woda, to na tych drzewach zatrzymało się wszystko – poskręcane wraki samochodów, sprzęty domowe, konary, cegły, bruk, tony szlamu. Staruszka krzątała się przy tym, co zostało z jej domu i starała się wyciągnąć zaplątaną w krzakach starą choinkę. Robiła to w miarę swoich słabnących sił. Mimo wieku i ograniczeń od razu wzięła się za porządki. To był taki symboliczny widok, określający mentalność ludzi dotkniętych powodzią. Katastrofa nie oznaczała poddania się – dodaje kpt. Marta Gaborek.

Smród i praca do nocy

Powódź niesie za sobą nie tylko zniszczenia, ale olbrzymie zagrożenie. Wysokie, jak na wrzesień temperatury, przyspieszyły rozkład. Truchła zwierząt zaczęły cuchnąć, a szlam niesiony z wodą gnił w tempie francuskiego superekspresu TGV. Smród był powalający.

– Nie wiem jak inni, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Po prostu starałam się jak najwięcej zrobić, jak najwięcej pomóc. Cały czas byliśmy na dużej adrenalinie. Miejscowi mówili, żeby odpocząć, bo tu już naprawdę długo robicie. Pracowaliśmy od świtu do zmierzchu. Robiliśmy nawet w nocy, przy czołówkach – dodaje Anna Sadowska, starszy szeregowy specjalista.

Po trzech, czterech dniach terytorialsi odczuli fizyczne zmęczenie. Trudy ciężkiej pracy w ekstremalnych warunkach, zakwasy, w końcu dały znać o sobie.

– Dalej jednak mieliśmy siłę, która nas pchała do tego, żeby pomagać tym ludziom. Napędzały nas drobne zdarzenia. Gdy schodziliśmy z wałów przeciwpowodziowych na koniec ludzie bili nam brawo. Pracowaliśmy z potrzeby serca, bo oni czekali na naszą pomoc. Nie wiadomo, czy za rok my nie będziemy mieli wielkiej wody na Wiśle i czy to nie my będziemy potrzebować pomocy od nich – dodaje starszy szeregowy Przemysław Klimiuk.

– Jak ktoś będzie narzekał, że nie ma na nową lodówkę, to powinien sobie pojechać do Stronia Śląskiego czy Lądka i zobaczyć co tam się dzieje. Mając zdrowie i cokolwiek w mieszkaniu, to nie mamy co narzekać. Naprawdę nic – dodaje szer. Anna Sadowska. – Zadania naszych żołnierzy na miejscu koncentrują się na pracach porządkowych na posesjach i wokół nich. Naszym celem jest pomoc w powrocie do normalnego funkcjonowania jak największej liczbie osób. Zdajemy sobie sprawę, że to walka z czasem. Chcemy wykonać jak najwięcej prac, aby ich domy miały szansę przeschnąć zanim przyjdzie ochłodzenie – dodaje kpt. Marta Gaborek.

Feniks

23 września ruszyła operacja Feniks. Jest to kolejny etap wsparcia mieszkańców terenów dotkniętych powodzią. Operacja potrwa przez kilka miesięcy, a rotacyjnie będzie w niej uczestniczyć 200 lubelskich terytorialsów.

Wojsko, szczególnie jednostki inżynieryjne, mają zająć się odbudową infrastruktury drogowej, linii kolejowych i energetycznych. W ramach operacji wzmocnione zostaną istniejące systemy przeciwpowodziowe oraz podjęte prace, mające na celu zapobieganie podobnym kataklizmom w przyszłości. W szczególności modernizowany będzie system odprowadzania wód. Wojsko będzie wspierać mieszkańców terenów zagrożonych poprzez zwiększenie bezpieczeństwa, zapewnienie pomocy medycznej i psychologicznej oraz organizację systemu ewakuacji osób szczególnie odczuwających skutki powodzi. Rola lubelskich terytorialsów zapewne skupi się na logistyce, czyli dostarczaniu energii elektrycznej oraz wody pitnej.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Dwa uniwersytety, jeden cel. Rozwój medycyny dzięki sztucznej inteligencji

Dwa uniwersytety, jeden cel. Rozwój medycyny dzięki sztucznej inteligencji

Sztuczna inteligencja, biologia molekularna i symulacje w badaniach medycznych. Uniwersytet Medyczny w Lublinie rozpoczął współpracę z Uniwersytetem Warszawskim.

Dawna huta szkła nadal żywa w pamięci lubartowian. Pokazali archiwalne zdjęcia

Dawna huta szkła nadal żywa w pamięci lubartowian. Pokazali archiwalne zdjęcia

W tym tygodniu otwarta została wystawa poświęcona historii jednego z pierwszych, większych zakładów przemysłowych w Lubartowie - huty szkła. Zdjęcia, archiwalne materiały prasowe i wspomnienia hutników zebrał lubartowianin, Paweł Talma, który sam pochodzi z wielopokoleniowej, hutniczej rodziny.

Świąteczny klimat dotarł na Stare Miasto. Trwa świąteczny jarmark
ZDJĘCIA
galeria

Świąteczny klimat dotarł na Stare Miasto. Trwa świąteczny jarmark

Tradycyjne potrawy, miody, wina, a także piękne rękodzieło - w sercu Starego Miasta trwa świąteczny jarmark.

Na zdjęciu część towaru znalezionego w mieszkaniu podejrzanego oraz policyjny pies, który pomógł w jego wykryciu

Drobny błąd młodego rowerzysty ściągnął na niego duże kłopoty

Gdy policjanci zauważyli 22-latka, nie spodziewali się, że ta historia zakończy się w ten sposób. Mundurowi mieli zamiar ukarać go mandatem za rozmawianie przez komórkę w trakcie jazdy rowerem. Szybko okazało się, że na swoim koncie ma poważniejsze przewinienia. Grozi mu więzienie.

Fluo Party
foto
galeria

Fluo Party

Fluo Party w klubie Helium, to jedna z waszych ulubionych imprez. Tej nocy wszyscy świecą jeszcze bardziej w rytm największych muzycznych hitów ostatnich lat. Zobaczcie naszą fotogalerię i przekonajcie się dlaczego Fluo Party cieszy się popularnością.

Michał Stachyra zaprasza na trzecią już wigilię dla wszystkich samotnych, ubogich, wykluczonych, bezdomnych, bez wyjątków

Samotni i wykluczeni mile widziani na dworcu. We wtorek wigilia na PKS

Mimo niepewności związanej z wyprowadzką fundacji KZMRZ z ul. Centralnej w Puławach, trzecia już "Wigilia dla samotnych" odbędzie się - ale już nie w Tasiemcu tylko w dawnej poczekalni autobusowej przy ul. Lubelskiej. Wstęp wolny.

Koziołki opanowują Lublin! Powstał nowy szlak koziołkowy
ZDJĘCIA
galeria

Koziołki opanowują Lublin! Powstał nowy szlak koziołkowy

Wiktoria, Kryspin i Felicja - to pierwsze trzy koziołki, które w sposób łatwy i przystępny będą opowiadać lubelskie legendy. To kolejna realizacja budżetu obywatelskiego.

CJ Williams wydaje się być tym obcokrajowcem, którego w Starcie byłoby najłatwiej zastąpić

Czy Start Lublin powinien wydać olbrzymie pieniądze na szóstego obcokrajowca?

Czwartkowy mecz z Dzikami Warszawa bardzo mocno zabolał kibiców Startu Lublin. Oglądanie tak nieporadnej drużyny było dla nich dużym rozczarowaniem i zaskoczeniem. Przecież do tego spotkania „czerwono-czarni” przystępowali będąc w trakcie serii 4 zwycięstw z rzędu. Tymczasem w stolicy  miejscowe Dziki, zdziesiątkowane kontuzjami i chorobami, dały lublinianom lekcję koszykówki.

Ksiądz zbiera narty, by je oddać uboższym

Ksiądz zbiera narty, by je oddać uboższym

Narty carvingowe, szczególnie dziecięce, snowboardy, kijki i buty, używane, ale w dobrym stanie - zbiera ks. Jan Byrt z parafii luterańskiej w Szczyrku. Ofiarowuje je za darmo tym, których nie stać na zakup, a chcą jeździć. Jak powiedział, pierwsze pary już zostały rozdane.

Paweł Tetelewski zaliczył już debiut na ławce trenerskiej MKS FunFloor Lublin

Nowy trener MKS FunFloor poznaje zespół, lublinianki przegrały sparing z Piotrcovią

Paweł Tetelewski już spotkał się ze swoimi podopiecznymi, a po jednym dniu wspólnych treningów rozegrał sparing z Piotrcovią Piotrków Trybunalski

Wigilijny smak. Jak barszcz, to prawdziwe uszka. Co jeszcze przygotować?
BOŻE NARODZENIE OD KUCHNI

Wigilijny smak. Jak barszcz, to prawdziwe uszka. Co jeszcze przygotować?

Barszcz czy grzybowa z cebulniaczkami? Gołąbki czy pierogi z kapustą i grzybami? Kutia czy lwowskie pierożki z makiem? Poddając pod uwagę garść regionalnych przepisów wierzymy, że wypatrywany promyk pierwszej gwiazdki niesie w kierunku naszych serc energię dobroci i miłości

Do zderzenia trzech samochodów na ul. Lubelskiej w Puławach doszło wczoraj

Pijany zawinił. Stłuczka trzech aut na ul. Lubelskiej

Opel uderzył w tył skody, a ta wjechała w fiata. Do zderzenia tych trzech pojazdów doszło na ul. Lubelskiej w Puławach. Policja wskazuje, że sprawca był pijany.

Wigilia jeszcze pracująca. Ale urzędnicy pójdą do domu wcześniej

Wigilia jeszcze pracująca. Ale urzędnicy pójdą do domu wcześniej

Za rok 24 grudnia będzie już dniem ustawowo wolnym od pracy, ale w 2024 zmiany nie obowiązują. Większość urzędów i instytucji pracuje. W niektórych jednak będzie można pójść do domu wcześniej. To ważne dla tych, którzy tego dnia chcieliby coś załatwić.

Awansowani na mianowanych nauczyciele z Rafałem Zwolakiem, prezydentem Zamościa

Już tylko jeden stopień do zdobycia. Teraz to nauczyciele mianowani

Dziewięcioro zamojskich pedagogów odebrało w piątek akty awansu zawodowego. Zostali nauczycielami mianowanymi.

Do wypadku doszło w piątek

Roztrzaskał auto na drzewie. Cudem nic mu się nie stało

O wielkim szczęściu może mówić 37-latek, który wczoraj rozbił samochód na drzewie. Właściwie nic poważnego mu się nie stało.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium