To jedno z najlepszych przedstawień w lubelskich teatrach w ciągu ostatnich lat. Pani Bovary w reżyserii Kuby Kowalskiego idzie łeb w łeb z najciekawszymi spektaklami prezentowanymi pod marką Centrum Kultury i Teatru Starego. Mało tego, idzie łeb w łeb z najciekawszymi przedstawieniami w Krakowie, Warszawie, Poznaniu czy Wrocławiu. A nawet niektóre przewyższa.
Jest kilka dowodów w tej sprawie. Dowód pierwszy? Przez ponad 3 godziny publiczność siedzi jak cicho jak trusia. Wpatrzona w scenę, zasłuchana w tekst. Raz zachwycona, raz zdumiona, raz przerażona. Bezradna wobec scen obnażenia.
Dowód drugi. Uważna widownia nie bierze się znikąd. Inscenizacja Pani Bovary jest doskonale zaprojektowana przez reżysera Kubę Kowalskiego. Napięcie rośnie do finału. W dodatku sceny z powieści Gustave Flauberta – są przeplatane symbolicznymi scenami – pokazującymi samotność i odchodzenie Emmy Bovary. Odchodzenie w kierunku śmierci.
Dowód trzeci. Dobra robota Kuby Kowalskiego przyniosła wyniki. Mamy w Lublinie piekielnie mocne, nowoczesne, harmonijne przedstawienie. Nie byłoby go bez adaptacji duetu: Julia Holewińska i Kuba Kowalski. Nie byłoby go bez inteligentnej, malarskiej i wizjonerskiej scenografii Katarzyny Stochalskiej. Oraz wideo Adriana Krawczyka i muzyki Radka Dudy, granej na żywo.
Dowód czwarty. Nie ma dobrego spektaklu bez dobrej roli. Emma Bovary w wykonaniu Justyny Bartoszewicz z Teatru Wybrzeże w Gdańsku (gra gościnnie) to wielka rola. Jej Pani Bovary elektryzuje, wzrusza, chwyta za serce i gardło. W dodatku aktorka ani się nie napina, ani nie unosi.
Dowód piąty. Sceny obnażenia. Kiedy Daniel Dobosz kładzie się na szezlongu i powoli wyskakuje z kostiumu – na widowni robi się cisza. Kiedy staje, ściąga bieliznę, i jak go Pan Bóg stworzył patrzy na widzów – robi się bezbronny. Kiedy w finale oglądamy nagie ciało Justyny Bartoszewicz, wzruszenie łapie za gardło, widzowie po cichu łykają łzy. Nagość jest pragnieniem życia sięgającym aż po śmierć. Pani Śmierć, która każdego sięgnie. Czasem pomoże jej w tym drugi człowiek.
Emma Bovary popełnia samobójstwo. Łyka arszenik. Po arszeniku wyje się z bólu. Emma umiera cicho. Jak jaskółka, która zabija się o szybę.