Fotografie, malarstwo, hafty, instalacje, rzeźby. Pięć artystek, pięć przestrzeni, pięć różnych opowieści. Dziś o godzinie 18 w Galerii Biała w Centrum Kultury (ul. Peowiaków 12) wernisaż wystawy "Mam to z głowy"
- Reprezentują różne pokolenia, mieszkają w różnych miastach, pozornie różni je praktycznie wszystko. A jednak ich sztuka prowadzi ze sobą dialog - mówi Anna Nawrot, kuratorka wystawy.
Do Lublina Nawrot zaprosiła Monikę Drożyńską, Patrycję Piwosz, Krystynę Piotrowską, Jadwigę Sawicką. Swoje prace pokaże też jej siostra bliźniaczka Irena Nawrot. - Inaczej niż do tej pory przy wystawach zbiorowych, każdej z artystek dajemy osobną przestrzeń - tłumaczy kuratorka.
W patio zobaczymy prace kierowniczki Zakładu Fotografii i Wiedzy Wizualnej na Wydziale Artystycznym UMCS. - Moją obsesją jest upływ czasu - mówi Irena Nawrot. - Bliżej mi dziś do śmierci niż do pełni życia. Po 50. człowiek sobie uświadamia, że więcej za nim niż przed nim. Gdy usłyszałam tytuł wystawy to skojarzenie miałam jedno. Głowa to przecież czaszka. A bluszcz, który pojawia się obok, to przecież "pnącze wiecznie żywe".
Punktem wyjściem do całej wystawy jest praca Krystyny Piotrowskiej. To długi, prawie 300-metrowy warkocz. Splatają się w nim włosy setek kobiet. Warkocz pokrywa ściany sali długiej w formie zapisu EKG. I choć pomysł na taką ekspozycję nie wyszedł od samej artystki, to silnie wzmacnia przekaz tej pracy.
- Włosy w każdej kulturze mają ogromną wartość symboliczną. Są zakrywane, golone, albo eksponowane. Kojarzą się z holokaustem, chorobą, traumą. Na głowie zachwycają, na podłodze już niekoniecznie - mówi kuratorka.
Hasła z murów, klatek schodowych przepisane na płótno misternym haftem - tak z kolei rzeczywistość komentuje Monika Drożyńska. Na ręcznie wyszywanych serwetkach wylądowały więc wulgaryzmy i "złote myśli" często pisane z błędami.
Słowami pracuje też Jadwiga Sawicka tworząca instalacje tekstowe także w przestrzeni publicznej. Do Lublina przywiozła m.in. 440 książek, którym nadała własne obwoluty.
Są jeszcze "Obrastacze" Patrycji Piwosz - niepokojące instalacje, w których można dostrzec fragmenty ludzkiego ciała, zwierzęce futro i meble. Włosy mają być tu synonimem zastania, obrastania. - To trzy fazy przejścia ciała w przedmiot - tłumaczy jedną ze swoich prac artystka. - Gdy przestajemy się rozwijać wrastamy w wygodne, mieszczańskie życie - tłumaczy.
Prace wszystkich pięciu artystek opowiadają o cielesności i stereotypach, nierównościach i ograniczeniach. Ale także mówią o śmierci, traumie, przemijaniu i pamięci. - Mam to z głowy, to jest już poza mną - tłumaczy tytuł wystawy Anna Nawrot. - Ma zwrócić uwagę na czasy, w jakich żyjemy. Gdzie liczy się przede wszystkim zadaniowość, tempo, kolejny cel do osiągnięcia.
Wystawę będzie można oglądać do 14 czerwca, od poniedziałku do soboty w godz. 12-18. W Noc Muzeów (20 maja) i Noc Kultury (3 czerwca) do godz. 23. Wstęp wolny.