Dzięki wykorzystaniu animacji włoskiego artysty Simone’a Massiego film w doskonały sposób przywołuje wydarzenia z czasów Związku Radzieckiego, niemal jednocześnie je oceniając. To obraz terroru, a także ogromnej odwagi
Od niedzieli w Sali Kinowej Centrum Spotkania Kultur codziennie projekcje najlepszych dokumentów z całego świata. Festiwal Millenium Doc Against Gravity potrwa do 21 maja.
W programie lubelskiej edycji festiwalu (jednocześnie odbywa się też w Warszawie, Wrocławiu, Gdyni, Bydgoszczy) znalazło się 27 projekcji.
Na dużym ekranie zobaczymy opowieści: o deskorolkowej pasji i dojrzewaniu („Jutro albo pojutrze” - 18 maja, godz. 14.30), o filipińskich „Czyścicielach internetu” (20 maja, godz. 21), o próbach wskrzeszenia mamuta („Genesis 2.0” – 18 maja, godz.17.30), o niedoszłym eksperymencie stworzenia hybrydy małpy i człowieka („Jądra Tarzana” – 19 maja, godz. 21), o świecie najbogatszych („Pokolenie pieniądza” – 21 maja, godz. 12), o Grace Jones („Grace Jones” – 20 maja, godz. 19), o niesamowitej podróży dwójki artystów („Twarze, plaże” – 19 maja, godz. 19.30), o syndromie jerozolimskim („Szukając Jezsa”21 maja, godz. 19i wiele, wiele innych.
– To znakomite, skłaniające do namysłu i refleksji kino – podkreśla Monika Sawka z CSK.
Projekcjom towarzyszą pokazy kina VR (virtual reality), warsztaty (np. deskorolkowe) i spotkania z twórcami pokazywanych filmów. Z lubelską publicznością spotka się m.in. Klaudiusz Chrostowski (po projekcji jego „Call me Tony” 19 maja o godz. 16.45). To opowieść o 18-letnim kulturyście o aktorskich aspiracjach. – Film o tym, że nie cel jest najważniejszy, ale droga do niego – mówi Arur Liebhart, dyrektor Millenium Doc Against Gravity.
Do Lublinie przyjedzie też znana polska artystka Katarzyna Kozyra. – Swój dokument „Szukając Jezusa” kręciła 8 lat – dodaje Liebhart.
Filmy na poszczególne projekcje kosztują 12 zł. Kino w CSK mieści się na poziomie -1, a kasa na 0 (w niedziele i poniedziałek jest nieczynna).
A w czwartek (17 maja) o godz. 19.30 czesko-chorwacka produkcja
„Gdy nadejdzie wojna”
Na Słowacji rośnie liczba grup paramilitarnych, których celem jest obrona kraju, na przykład przed uchodźcami. Członkowie nacjonalistycznej jednostki „Słowaccy poborowi” przygotowują się na odparcie zagrożenia, spotykając się co dwa tygodnie na manewrach wojskowych. Nie sprzyjają im media ani organizacje pozarządowe, władza publiczna odżegnuje się od ich wysiłków (choć po cichu przyzwala na ich działania), a policja kontroluje ich ruchy i nadużycia (od noszenia broni w miejscach publicznych po zamieszczanie ulotek bez zezwolenia). Wewnętrzna struktura jest na razie w powijakach – niewielkie doświadczenie głównodowodzącego skutkuje kłopotami z utrzymaniem dyscypliny u kolegów w podobnym wieku.
Surowy wyraz twarzy przywódcy czy zastąpienie imion numerami nie są w stanie zakryć uśmieszków mniej zdeterminowanych rekrutów, dla których ćwiczenia wojskowe są jak podchody dla dorosłych. Niemniej jednak – jak pokazuje film Jana Geberta – ambicja i determinacja lidera, a także umiejętność dostosowania się do trudnych warunków, sugerują, że nie jest to jeszcze ich ostatnie słowo.