Tercet Egzotyczny – dla jednych "uosobienie kiczu”, dla innych kultowy zespół – w czwartek (3.12) wystąpi w Świdniku.
Jego popularność nie jest jednak typowa dla piosenek. Wielu Polaków nie poznało go bowiem w oryginale z radia, płyt czy Internetu, tylko z programów kabaretowych, gdzie często bywa pastiszowany. Ewentualnie z telewizji, gdzie pojawia się w koncertach życzeń.
Jest wdzięcznym przedmiotem satyry sam w sobie jako polskojęzyczna ckliwa ballada opisująca sytuację z gruntu meksykańską. Paliwa do prześmiewania dostarcza jeszcze wizerunek jego wykonawców – Polaków ubranych w sombrera, piórka, koraliki i złote bolerka. W sumie to kabaretowy samograj.
Przez większą część swej 46-letniej działalności wrocławska grupa w rodzinnym kraju funkcjonowała jakby w drugim obiegu. Była hołubiona przez plebs, który wykupował na pniu pocztówki dźwiękowe z jej piosenkami. W innych warstwach społecznych była prawie nieznana. Większość dziennikarzy bojkotowała ją i zwalczała.
Nie zapraszano jej na duże festiwale do 1992 roku. Dopiero wtedy Tercet Egzotyczny po raz pierwszy wystąpił w Sopocie, a entuzjastyczne przyjęcie przez publiczność spowodowało zmianę nastawienia części polskich mediów do twórczości zespołu.
Na Zachodzie znawcy rozrywki z opiniotwórczych środowisk docenili zespół już na samym początku jego działalności. Pierwsza wizyta grupy w USA w 1969 roku zakończyła się sensacyjną recenzją w najważniejszej amerykańskiej gazecie The New York Times, której recenzent stwierdził: "Tercet Egzotyczny wykonuje utwór »Cu-cu-rru-cu-cu Paloma« lepiej niż Harry Belafonte”.
Podczas następnej wizyty w Stanach Zjednoczonych Ameryki trio wystąpiło w najbardziej prestiżowych amerykańskich salach koncertowych takich jak Carnegie Hall czy Radio City Music Hall.
Po obejrzeniu jednego z koncertów w Chicago przez Bobby'ego Vintona zespół został osobiście zaproszony przez piosenkarza do jego programu telewizyjnego. Tercet Egzotyczny miał swój własny show w paryskiej Olympii. W 1973 roku bardzo pozytywnie wypowiedział się na temat polskiej grupy francuski piosenkarz i aktor Charles Aznavour.
W 1979 roku podczas kolejnej wizyty tria w USA tamtejsza wytwórnia Sony – będąc pod wrażeniem jego występów – zorganizowała nagranie albumu Tercetu Egzotycznego z udziałem kilku czołowych polskich jazzmanów, między innymi saksofonisty Zbigniewa Namysłowskiego.
Zespół latał koncertować do USA 49 razy (wszystkie jego tamtejsze tournee sumują się w 8 lat). Było to możliwe m.in. dzięki bezprecedensowemu pozwoleniu na pracę, wydanemu przez tamtejsze związki zawodowe. Natomiast fakt, że managerem grupy w latach 1967–75 był Holender John Wardell (także ówczesny manager Toma Jonesa) sprawił, że Tercet Egzotyczny wielokrotnie koncertował w Holandii, Niemczech, Szwecji, Danii i Grecji.
Na Zachodzie polskie trio podobało się nie tylko plebsowi. Tamtejsza wyrobiona i wymagająca publiczność ceniła kompletność oferty artystycznej polskiej grupy – jej latynoskie stylizacje muzyczne ze śpiewem po hiszpańsku i nawiązujący do nich, choć przerysowany, wizerunek sceniczny. Ten ostatni odbierano jednak z dystansem i z sympatią.
Na początku lat 00. wydawało się, że kariera Tercetu Egzotycznego dobiegła końca. Najpierw umarł Zbigniew Adamkiewicz, współtworzący zespół przez 30 lat, a pół roku później śmierć zabrała Zbigniewa Dziewiątkowskiego, lidera, założyciela zespołu i kompozytora (rekordzista – w ZAiKS-ie zarejestrował aż 3 tysiące własnych piosenek), a prywatnie męża wokalistki tria Izabelli Skrybant-Dziewiątkowskiej. Jednak "Pamela” postanowiła kontynuować działalność pod szyldem Tercet Egzotyczny z basistą bluesowym Włodzimierzem Krakusem i gitarzystą jazzowym Januszem Konefałem.
Efektem pracy nowego składu są albumy "Greatest Hits” (2006) z największymi przebojami w nowych wersjach i "Noc w Ekwadorze” (2009), na którym gościnnie wystąpiła córka Izabelli i Zbigniewa – Katarzyna Dziewiątkowska-Mleczko. Dopiero one przyniosły Tercetowi Egzotycznemu względne uznanie polskich krytyków muzycznych. Paradoksalnie – kiedy w zespole zabrakło wieloletniego motoru muzycznego i jego kompana.
Na scenie Tercet Egzotyczny to nie trzy osoby, ale siedem w wersji podstawowej (z czteroosobowym chórkiem: Anna Dziewiątkowska-Trębska, Gaja Tyralska, Katarzyna Dziewiątkowska-Mleczko, Ireneusz Mleczko), albo dwanaście w ponadpodstawowej (oprócz czteroosobowego chórku dodatkowi instrumentaliści).
W czwartek w Świdniku Tercet Egzotyczny wystąpi w wersji siedmioosobowej. W programie koncertu są stare i nowe przeboje grupy, standardy muzyki latynoamerykańskiej, jak również solowy set Katarzyny Dziewiątkowskiej-Mleczko.
Początek o godz. 18.30. Ceny biletów: normalne po 35 zł, ulgowe po 33 zł. Miejsce: Kino Lot Miejskiego Ośrodka Kultury, al. Lotników Polskich 24.