Wydawnictwo Czarne
"Jej opowieść to jedna z tych niezliczonych opowieści o spotkaniach, o przechowanych śladach dotyku człowieka, ona to wie, tak jak wie, że póki wszystkie opowieści świata nie ułożą się w majestatyczny, kosmiczny patchwork, który otuli Ziemię, by Ziemia mogła usnąć, historia, ten upiór rzeczywistości nadal będzie pruć, ciąć, dzielić na kawałki, kraść skrawki wszechświata i wszywać je w swój własny całun”.
Tak właśnie pisze Daąa Drndić o swojej bohaterce, ale to przecież ona sama spisuje tę historię, skrupulatnie, precyzyjnie, niemal beznamiętnie, ale przecież tak, że od tego okrucieństwa oczu nie można oderwać. Od opowiedzianego okrucieństwa obozów, odebranych dzieci, które dziś już dorosłe nie są tymi, kim są, od śmierci, zdrady, wyparcia się i życia z brzemieniem przeszłości.
Żydówka Chaja opowiada, a Daąa spisuje. Dostajemy prawdę tragiczną, gorzką o pochodzeniu setek tysięcy "wojennych” dzieci, o ponurym Lebensborn utworzonym przez Himmlera, a będącym laboratorium czystości rasowej i ośrodkiem płodzenia nordyckich potomków. Kim są dziś stare dzieci Lebensbornu? Już się raczej nie dowiedzą.
Trudna, świetnie napisana książka o tym, jak trudno przebaczyć przeszłości.