Ta książka rzeczywiście trzyma w napięciu. Do ostatniej strony. Do ostatniej chwili błądzimy mylnym tropem i tym większe jest zaskoczenie.
Ekspertyzę przeprowadzić ma znana archeolog sądowa, Ruth Galoway. Jednak nie potwierdza ona podejrzeń inspektora. To kości z epoki żelaza, a nie współczesne. Wydawać by się mogło, że na tym sprawa się skończy. Tymczasem w okolicy ginie mała dziewczynka. Trwają gorączkowe poszukiwania.
Ruth bardzo angażuje się w śledztwo – chce pomóc inspektorowi. Rodzi się między nimi jakaś sympatia, porozumienie, ale pani archeolog nie zdaje sobie sprawy, że będzie jej grozić wielkie niebezpieczeństwo. Wszystko to w atmosferze złowrogich bagien tworzy scenerię pełną napięcia i grozy.
Świetnie się czyta.