Można je potkać w wielkich aglomeracjach i malutkich wioskach. W Moskwie, Meksyku, Kairze i Nowym Jorku. W eleganckich dzielnicach i na wysypiskach śmieci. Bezpańskie psy są wszędzie tam, gdzie żyją ludzie, gdzie w ogóle istnieje jakiekolwiek życie.
Tam gdzie jest bieda, głód, wojna, konflikty – tam są watahy bezpańskich psów. Instynkt przetrwania jest w nich tak silny, że walka na śmierć i życie toczy się każdego dnia. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ta walka jest nam doskonale znana i skądinąd bardzo "ludzka”.
Czy psy są podobne do ludzi, czy to ludzie upodabniają się do psów? – zdaje się pytać Rolin. Bo podobieństwo jest oczywiste. Takie jest społeczeństwo, jakie żyją w nim psy – pisze Rolin. Tacy jesteśmy, jak traktujemy swoje psy. Te uniwersalne prawdy nabierają w tej książce nowego znaczenia. I każą nam baczniej rozglądać się wokół siebie.
"I ktoś rzucił za nim zdechłego psa” nie jest tylko opowieścią o bezdomnych psach, nie jest też reporterskim zapisem podróży. To raczej przypowieść o społeczeństwie i cywilizacji. Dzisiaj i jutro. Warto się nad tym chwilę zastanowić, bo owo "jutro”, podobnie jak los psów, które do nikogo nie należą, nie wygląda zbyt ciekawie.