Czytając tę książkę (choć też inne o przedwojennym Lwowie) myślimy – ile straciliśmy po wybuchu II wojny światowej. Ile zniszczył jeden i drugi okupant wkraczając do Lwowa, miasta o niezwykłej urodzie, kulturze, miasta którego uniwersytet mógł być dumny ze swoich naukowców.
Spotykali się w niezwykłej kawiarni Szkockiej, często za tablicę matematycznych wywodów służył im kawiarniany blat stolika. Niewątpliwie rywalizowali z matematykami Warszawy i Krakowa, ale byli lepsi – dokonali wielu odkryć, zdobyli sławę, zaszczyty i zrobili międzynarodowe kariery. W USA Ulam został współtwórcą pierwszej bomby atomowej.
Niech nikt nie myśli jednak, że sława i zaszczyty były celem ich naukowej pasji.
"– A ile daje profesor Wiener? – chciał wiedzieć Banach. Neumann był przygotowany na to pytanie. Wręczył Polakowi podpisany przez Wienera czek. W miejscu na kwotę do wypłaty widniała tylko cyfra jeden. – Profesor Wiener prosił, żeby dopisać tyle zer, ile uzna pan za stosowne – powiedział. – To za mała suma, aby opuścić Polskę – miał odpowiedzieć Banach”.
Ten Lwów lat międzywojennych był tłem dla ich oryginalnych życiorysów. Każdy miał swoje nawyki i dziwactwa – może też wypadało je mieć, każdy z nich miał wielkie osiągnięcia w swojej dziedzinie, ale byli wykształceni wszechstronnie. O nich z całą pewnością można powiedzieć, że byli genialni.
Książka napisana świetnie. Przedwojenne, piękne miasto i losy niezwykłych ludzi. A później przyszła inwazja sowiecka, później II wojna światowa i dramatyczne losy, a często śmierć zadana przez okupantów. Świetna opowieść, śmiało można ją polecić tym, którzy nie rozumieją/nie lubią matematyki. Nie ma w niej nawet tabliczki mnożenia!