Kiedy polecano mi tą książkę pomyślałam tylko: "Taaa, jasne. To na pewno będzie fantastyczna lektura (tu powinien wybrzmieć sarkazm)".
Kiedy zaczęłam jednak czytać na prawdę trudno było mi się od niej oderwać. Fanem roweru nie jestem, a na wakacje wolę jechać samochodem tudzież lecieć samolotem. Rower jest ok., ale tylko już na miejscu. I to też nie co dziennie, bo po to stworzono metro i autobusy żeby z nich korzystać. Po przeczytaniu "Podręcznika..." zmieniam jednak zdanie i biję się w piersi. Kto może niech wsiada i jedzie, a Maciąg powie mu dokładnie jak i gdzie.
W książce znajduje się mnóstwo opowiadań autorstwa cyklistów, którzy na dwóch kółkach przejechali dookoła Polskę, dojechali na drugi koniec świata, podróżowali po piachu i... po lodzie (tak, tak. to też jest możliwe!!!). Kiedy już czytelnik połknie turystycznego bakcyla i zamarzy o przeżyciu tego na własnej skórze czeka na niego garść informacji praktycznych - tego jak zaplanować wyprawę, jak przygotować do niej rower, co włożyć w sakwy, czy można ze sobą zabrać dzieci i zwierzęta, ale też jak sfinansować wyprawę. Dodatkowym plusem książki są wspaniałe zdjęcia. Niezbędna pozycja zarówno dla tych, którzy lubią jeździć i dla tych, którzy o wyprawach lubią jedynie czytać.