Czasy mamy niepewne i wielu moich znajomych zrezygnowało w tym roku z zagranicznych wojaży. Ci, którzy nie dali się zastraszyć i wybierają się do Francji książkę DeSanctis przeczytać jednak powinni.
Zastąpi wiele przewodników. Znaleźć możemy w niej wiele ciekawych wskazówek, co do miejsc, które odwiedzić można lub wręcz wypada. Co ujęło mnie w sposób szczególny, to fakt, że autorka mówi wprost o swoich preferencji i nie ukrywa, że jest to wybór bardzo subiektywny i związany często z towarzyszko-rodzinnymi koligacjami. Tak jest m.in. z restauracją "Yard" przy rue Mont-Louis 6, którego właścicielka jest córką chrzestną autorki. Nic dziwnego, że do knajpki zachodzi regularnie i chwali tamtejsze potrawy.
Książka to także trafny wybór dla tych, którzy lubią podróżować palcem po mapie lub chcą poznać historię Francji. Z krótkich i często bardzo dowcipnych felietonikach dowiemy się m.in. ciekawych detali o życiu św. Genowefy, Cheminie de Nietzsche, Eleonory Akwitańskiej, Katarzyny Medycejskiej, George Sand, czy Edith Piaf. Dowiemy się też, dlaczego nie wypada nosić pantalonów, czym pachnie Paryż oraz jakie wino jest najbardziej francuskie.