Nie znoszę poradników o życiu. Uważam, że czytanie wymądrzających się autorów piszących, że musisz zrobić tak, a nie inaczej żeby odzyskać szczęście, być lepszym człowiekiem, zdobyć pewność siebie jest zwykłą stratą czasu. Ale być może są tematy, o których poczytać trzeba. Takie tematy jak dziecko.
Tomasz Bułhak jest autorem bloga „Tata w budowie”, a książka o tym samym tytule to zbiór wpisów, felietonów o poznawaniu, poskramianiu i kochaniu „ludzkiego dziecka” – córki Zu. Na szczęście nie ma tu porad dla tatusiów jak przewijać dziecko, jak się zabrać do kąpania czy jak bez udziału kobiety ugotować zupę dla mikrusa. Takich rzeczy nauczysz się na żywo, jeśli tylko wykażesz odrobinę chęci.
Są oczywiście praktyczne wskazówki, jak np. to dlaczego nie warto używać podgrzewacza utrzymującego dokładną temperaturę pokarmów. Albo dlaczego mając małe dziecko warto równocześnie mieć psa. Odpowiedź nie jest oczywista.
Jest tu garść niekiedy zabawnych, niekiedy poważnych doświadczeń. Przyznam szczerze, że mnie jako ojca 8-latki niewiele tu zaskoczyło. Niekiedy uśmiechałem się tylko pod wąsem: „o, też tak miałem”. Ale jeśli zaczynasz swoją przygodę z dzieckiem, to z pewnością czegoś nowego się dowiesz.
Teksty są zabawne, ale wcale nie z przymrużeniem oka. Są całkowicie na serio, ale równocześnie tak lekkie i zdroworozsądkowe, że znakomicie spuszczają powietrze z nadętego pojęcia jakim jest dziecko.
Nadal nie lubię poradników, ale z pewnością niektórzy powinni je czytać. Najwięcej jest tu wprawdzie o relacjach tata – córka, ale coś czuję, że mamy mogą się bawić lekturą jeszcze lepiej. Albo inaczej – przeglądać na oczy, porównując swoich partnerów do autora. I zazdrościć pani G.
Ps. Miłośnikom ładnych ilustracji przypadną do gustu rysunki Marii Apoleiki, autorki popularnych „Psich sucharków” na Facebooku.