To jest bardzo świeża, intrygująca interpretacja głośnej sztuki Moliera „Świętoszek”, za którą artysta dostał zakaz grania na 5 lat. W teatrze szedł na całość, zmarł na scenie podczas wystawiania sztuk. Odmówiono mu pochówku na cmentarzu, zemsta obrażonych „Świętoszków” dosięgła go nawet po śmierci. KIedy do pogrzebu doszło, przyjaciel komediopisarza, La Fontaine, powiedział "Plaut i Terencjusz leżą w tym grobie / Choć pogrzebano w nim tylko Moliera…”
To punkt wyjścia. Remigiusz Brzyk reżyser spektaklu postanowił zajrzeć do tekstu i historii jego wystawień od podszewki. Kluczem i podpowiedzią stał się esej żydowskiego romanisty Rachmiela Brandwajna (nostalgiczny Daniel Dobosz) o zgromionej przez arcybiskupa Paryża sztuce. Stąd pomysł na opatrzenie tekstu sztuki komentarzami i przypisami, recytowanymi przez aktorów, które mają na celu zwrócenie uwagi na te elementy Świętoszka, które czynią zeń coś więcej niż ograną, skandalizującą farsę. I tu zaczyna się przygoda. Wspólnie z aktorami i realizatorami staramy się dostrzec pod powierzchnią sztuki ukryte elementy.
Żeby zdecydowanie odciąć się od wielu stereotypowych inscenizacji, reżyser rolę Świętoszka powierza Maciejowi Grubichowi, najmłodszemu aktorowi w zespole. Operacja „Grubich” decyduje o sukcesie całości. Piękna, dojrzała, uważna rola młodego aktora to kawał dobrego teatru.
Spektakl ma doskonałe role pierwszoplanowe. Ale o klasie przedstawienia często decydują role drugoplanowe, które wychodzą na pierwszy plan. Tak stało się z rolą Doryny, którą gra Edyta Ostojak. Gra dojrzale, rozpisuje głos na recytacje, zaśpiewy i dojmujący wrzask. Brawo.
Halszka Lehman w roli Marianny - coś pięknego. Uroda, dyskrecja, harmonia. Wojciech Rusin w roli Orgona - wielka rola, oszczędne aktorstwo, klasa.
Oglądałem ich sceny z radością, że oto mamy młody zespół aktorów, który możliwościami nie ustępuje zespołom najważniejszych scen dramatycznych w kraju. I bardzo dobrze.
Świętoszek Moliera w reż. Remigiusza Brzyka to kawał dobrego teatru. Intryguje ciekawa konstrukcja spektaklu, komentarze i uwagi do głównego tekstu bezcenne. Intryguje magnetyczny rytm przedstawienia wyznaczony klawesynem na żywo. Wizualnie i przestrzennie znakomicie rozplanowany spektakl, malarskie światło, uroda kostiumów, uważność najważniejszych scen - bezcenne. Także uważność aktorstwa i mówienia. Uważność rodem ze spektakli Krystiana Lupy. Oraz podobny rodzaj świeżości w spojrzeniu reżysera Remigiusza Brzyka na Moliera i na Świętoszka.
Zanim przyjdzie „komornik”, żeby zabrać klucze od Orgona (zapisał cały majątek Świętoszkowi) aktorzy zaśpiewają słynną piosenkę „The End” Jima Morrisona: „To już jest koniec,/ Piękna przyjaciółko/ To już jest koniec/ Moja jedyna przyjaciółko, koniec”.
Teatr Osterwy, Świętoszek Moliera. Reżyseria: Remigiusz Brzyk, dramaturgia: Martyna Wawrzyniak, scenografia: Iga Słupska, scenografia: Szymon Szewczyk, kostiumy: Iga Słupska, muzyka: Jacek Grudzień, reżyseria świateł: Aleksander Prowaliński, premiera 8 czerwca 2018.