Próbujemy w tym spektaklu pokazać, jak to, co się dzieje w naturze wpływa na nasze życie. Opowiadamy o tym, co nam się śni, w co uciekamy, gdzie próbujemy się schronić przed lasem, który płonie wokół nas. Rozmowa z Pawłem Passinim, reżyserem.
• Rozmawiamy w trakcie XVII Spotkań Teatralnych Zwierciadła. Jak poziom przedstawień?
– Dobrze zobaczyć młodych ludzi, którzy wchodzą w teatr. Ale jest to dla mnie słodko-gorzkie doświadczenie, bo w większości ci najfajniejsi ludzie za chwilę stąd „zwieją”.
• To dlatego otwieracie Laboratorium?
– Tak, chcemy zobaczyć ludzi, którzy są w momencie podejmowania decyzji, czy zostać w Lublinie, czy wyjechać stąd.
• Kiedy wystartuje szkoła?
– We wrześniu. Laboratorium jest adresowane do dwóch grup. Pierwsza to grupa mistrzowska. Grupa pro adresowana jest do ludzi, którzy już rozpoczęli edukację teatralną i chcieliby ją poszerzyć. Czyli studentów szkół teatralnych, albo innych kierunków związanych z tym ruchem. To będzie grupa międzynarodowa, spotykająca się w trybie zjazdów, sześć dni w każdym miesiącu.
Druga grupa jest adresowana do bardzo młodych ludzi, tak naprawdę licealistów i tych, którzy przygotowują się do egzaminów w szkołach teatralnych. Ta grupa będzie pracować w trybie weekendowym, zajęcia będą odbywać się raz na dwa tygodnie. Nauka w obu grupach potrwa dwa lata.
• Jaki będzie koszt nauki?
– Będzie zbliżony do tego, ile takie zajęcia kosztują w Polsce.
• Słowo o wykładowcach?
– Tomek Rodowicz, Jarosław Fret, dyrektor Grotowskiego, Jerzy Borowski, założyciel Studium Teatralnego, Iga Rodowicz, Przemek Wasilkowski, który 5 lat spędził z Jerzym Grotowskim w Pontederze.
• Rozmawiamy w trakcie Wielkiego Postu. Dwa pana spektakle dotykają tej tematyki?
– Tak, zrobiłem spektakl „Znak Jonasza”, który jest związany z Wielkim Postem. Zrobiłem go na zaproszenie festiwalu „Nowe Epifanie”, właśnie wraca na scenę. To jest opowieść o dwóch wydarzeniach, które do siebie przykładamy. Z jednej strony Jonasza, połkniętego przez wielką rybę. Przebywa w jej brzuchu mniej więcej tyle czasu, co cztery Marie czekały na zmartwychwstanie. Zastanawiamy się, jak przebiegał ich czas oczekiwania, czas bez Boga.
• Drugi spektakl powstawał w Rzeszowie.
– Chodzi o spektakl „Chyba nie ja”; spektakl, do którego premiery próbował nie dopuścić prezydent Rzeszowa. Spektakl powstał, jest o nim głośno, jeździ po festiwalach, gramy zawsze przy pełnej sali. Nie dość, że udało się spektakl obronić, to zyskał nowy głos. To jest spektakl, który próbuje podnosić pytanie, jak ze złem mogą sobie radzić ludzie, którzy są częścią kościoła, którzy patrzą na to od środka i nie mogą pogodzić się z wiadomościami na temat pedofilii w kościele. Spektakl koncentruje się wokół postaci córki kardynała Degollado, założyciela Legionu Chrystusa, która jako dorosła kobieta dowiedziała się, że jej ojciec jest kardynałem. W dodatku okazało, się że jej ojciec miał drugą żonę i drugą rodzinę w Meksyku i dwójkę dzieci z tamtego małżeństwa, które także zgłaszały molestowanie. W spektaklu pojawia się także postać Judasza, spektakl toczy się wokół pytania o miejsce zła w kościele. Pytamy, jak o jest możliwe, że w pobliżu świętości rodzi się zło, najbliższy uczeń Chrystusa okazuje się zdrajcą.
• W związku z wydarzeniami wokół spektaklu zrezygnował pan z funkcji wiceprzewodniczącego Gminy Żydowskiej w Warszawie?
– Tak. Prezydent Rzeszowa na samym początku, kiedy próbował zablokować powstanie spektaklu, rzucił oskarżenie, że spektakl ma treści antysemickie i on musi bronić wspólnotę żydowską w Rzeszowie przed antysemickimi wątkami w tym spektaklu. Zadzwonił do mnie korespondent z New York Times na Europę i zapytał, jak to jest możliwe, że wiceprzewodniczący największej gminy żydowskiej w Polsce jest absurdalnie oskarżany o robienie antysemickich spektakli. W związku z tym złożyłem rezygnację, po to, żeby swobodnie prowadzić dialog z politykiem, który nam knebluje usta i po to, żeby ten spór nie był w jakikolwiek sposób łączony ze stanowiskiem wspólnoty żydowskiej. Tyle na ten temat.
• Przejdźmy do najnowszej premiery.
– To spektakl „Mały las, krótki sen” na postawie „Snu Nocy Letniej” Szekspira. Dokładamy tekst „Śmierć Ofelii” Stanisława Wyspiańskiego. Trzecią część spektaklu napisał Artur Pałyga. Wystan Hugh Auden w klasycznym eseju o Śnie Nocy Letniej pisze o związku pomiędzy tym, co się dzieje w naturze i przyrodzie, a tym, co się dzieje w ludzkich emocjach.
• Jaki to związek?
– Żyjemy w czasach, kiedy zmiany w przyrodzie nabierają dynamicznego i bardzo dramatycznego charakteru. Z dużym prawdopodobieństwem możemy sobie powiedzieć, że oto ostatnie pokolenie, które będzie żyło w warunkach zbliżonych do tego, co my znamy. Tak naprawdę żyjemy na klifie, związki wokół nas się rozpadają. Próbujemy w tym spektaklu pokazać, jak to, co się dzieje w naturze wpływa na nasze życie. Opowiadamy o tym, co nam się śni, w co uciekamy, gdzie próbujemy się schronić przed lasem, który płonie wokół nas. U Szekspira w zmniejszającym się lesie ma się odrodzić życie. Tam się ma narodzić nowe, prawdziwe, czyste. W naszym przypadku ten las się niemożliwie kurczy. Kiedy płoną lasy w Amazonii czy Australii, to jest tak, jakby ktoś nam wycinał kawałek płuca, a z drugiej strony kawałek duszy. Z każdym kolejnym, wyciętym drzewem część z nas jest poddawana tej operacji. Operacji wycięcia kawałka siebie.
• Na razie mówimy o tym metaforycznie?
– Za chwilę ta metafora będzie bardzo dosłowna, bo to jest powietrze, którym oddychamy. Spektakl „Mały las, krótki sen” jest spektaklem dyplomowym Wydziału Teatru Tańca krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych z siedzibą w Bytomiu. To jest ich dyplom z dramatu, z całą pewnością będzie w tym spektaklu bardzo dużo ruchu, bo ciało jest fantastycznym medium.
• Kiedy premiera?
– 14 marca o godzinie 19 w Centrum Kultury. Gramy także 15 marca, następnie ruszamy do Bytomia, a następnie w Polskę.