Prezydent Białej Podlaskiej Michał Litwiniuk wykorzystał służbową delegację, by w Lublinie spotkać się z Donaldem Tuskiem i zrobić zakupy w Decathlonie. Fundacja Wolności sugeruje, że za wyjazd powinien zapłacić z własnej kieszeni.
17 kwietnia na zaproszenie prezydenta Michała Litwiniuka (PO) Białą Podlaską odwiedził Donald Tusk i Rafał Trzaskowski. Dzień później, w Lublinie odbywało się wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, również z udziałem szefa PO. I na to spotkanie Litwiniuk wybrał się wraz z Wojciechem Sosnowskim, naczelnikiem jego gabinetu.
– Pan prezydent, na zaproszenie Donalda Tuska oraz Borysa Budki, uczestniczył w spotkaniu, podobnie jak inni samorządowcy z całego regionu oraz 90 parlamentarzystów klubu Koalicji Obywatelskiej – tłumaczy Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzeczniczka bialskiego ratusza.
Przy okazji, Litwiniuk miał się też spotkać z Krzysztofem Żukiem, prezydentem Lublina.
– Rozmowa dotyczyła współpracy z samorządem miasta wojewódzkiego i możliwości partnerstwa w różnych przedsięwzięciach, przede wszystkim w ramach Europejskiej Stolicy Młodzieży – przekonuje rzeczniczka.
Radni miejscy z Białej Samorządowej sprawdzili w ramach uprawnień kontrolnych, że tego dnia, żeby dojechać do Lublina prezydent wykorzystał delegację i auto służbowe.
– Przybliżony koszt takiego wyjazdu to ponad 1 tys. zł obciążenia dla budżetu miasta. Składa się na to koszt paliwa, wyżywienia w delegacji oraz wynagrodzenia za pracę prezydenta w tym dniu – podliczają radni.
Na tym jednak wizyta prezydenta w Lublinie się nie skończyła. Po godz. 13 wstąpił jeszcze do sklepu sportowego Decathlon. Biała Samorządowa dostała od czytelnika zdjęcie dokumentujące, jak Litwiniuk kupuje tam m.in. bidony.
– Pobyt w Lublinie pan prezydent wykorzystał także, by wybrać nagrody dla uczestników rywalizacji o tytuł Rowerowej Stolicy Polski. Środki na ten cel pozyskał od sponsorów. Jest rzeczą naturalną, że pan prezydent, który jest aktywnym sportowcem, uczestniczy czynnie we wszystkich przygotowaniach – kwituje Kuc-Stefaniuk.
Radni mają jednak wątpliwości, czy tak powinien wyglądać transparentny i oszczędny urząd.
– Nikomu nie można zabronić prowadzenia aktywności politycznej, ale jeśli już uczestniczy się w takich wiecach, to nie w godzinach pracy – uważa Bogusław Broniewicz (Biała Samorządowa), przewodniczący Rady Miasta. – Poza tym, najbardziej jasne i przejrzyste jest to wtedy, gdy robi się to w ramach urlopu i na własny koszt. Ja tak zawsze postępowałem – zaznacza Broniewicz.
W jego ocenie, dokumenty potwierdzające delegację służbową do Lublina są niekompletne.
– Jest tam karta drogowa i liczba kilometrów. Pod tym powinny być podpięte „delegacje” pana Litwiniuka i Sosnowskiego – precyzuje przewodniczący. Dziwi się też z innego powodu. – Od kiedy mamy jakieś interesy do robienia z Lublinem? – zastanawia się Broniewicz. Jego zdaniem, prezydent powinien przeprosić mieszkańców i pokryć koszty wyjazdu z własnej kieszeni. – Czy trzeba jechać aż do Lublina by wybierać nagrody w Decathlonie? Czy prezydent nie ma od tego pracowników urzędu? – dopytuje jeszcze przewodniczący.
Tymczasem, ratusz zamiast odpowiedzi, zarzuca radnym hejterskie zapędy. – Nie pierwszy raz pan Bogusław Broniewicz komentuje sprawy rzekomo sensacyjne, których jednak „sensacyjność” nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość. Gdyby panowie radni rzeczywiście zainteresowani byli powodem tego wyjazdu i celem spotkań, a nie internetowym hejtem, po prostu mogliby zapytać o to pana prezydenta. Wyszedł z tego kapiszon – uważa Kuc–Stefaniuk.
Inaczej widzi to lubelska Fundacja Wolności, która m.in. analizuje zasady jawności i dobrego rządzenia w samorządach lokalnych.
– Jeśli pan Litwiniuk nie reprezentował podczas tego spotkania samorządu miasta Biała Podlaska, to nie miał prawa do finansowania kosztów wyjazdu z pieniędzy publicznych. Powinien je zwrócić, bo taki wydatek może zostać podważony choćby przez Regionalną Izbę Obrachunkową – tłumaczy Krzysztof Jakubowski, szef fundacji.