Tuż przed wyborami prezydenckimi zdecydowano o usunięciu Przemysława Czarnka w cień. Tak wynika z domniemanej rozmowy z prywatnej skrzynki e-mailowej Michała Dworczyka.
Zapis tych maili został opublikowany na serwisie Telegram i jest to kolejna odsłona afery mailowej. Tym razem chodzi o lubelskiego posła PiS, ministra edukacji i nauki, Przemysława Czarnka.
To był czerwiec 2020 roku, kiedy Czarnek na antenie TVP Info powiedział: ” rońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją". Wywołało to ogromną burzę, tym bardziej że polityk był wówczas członkiem sztabu wyborczego Andrzeja Dudy.
Teraz – jak podaje Onet – wychodzą na jaw kulisy tej sprawy. Dowodem ma być rzekoma rozmowa rzecznika rządu Piotra Müllera, szefa Centrum Informacyjnego Rządu Tomasza Matyni i dyrektora w banku PKO BP Mariusza Chłopika. Maile otrzymywał także m.in. premier i minister Michał Dworczyk.
Mariusz Chłopik: "Uważam, że do momentu nie wywalenia Czarnka to będzie grzało ludzi. PiS zupełnie się od tego nie odciął. Jego słowa zmobilizują ludzi. Szczególnie w II turze. Dziś jeszcze PAD jest w Lublinie".
Piotr Müller miał napisać: „A to się tu zgadamy, że jest potrzebna reakcja. Czy tak daleko idąca, to trudno powiedzieć, ale na pewno P. Czarnek nie powinien w ogóle się teraz pojawiać w mediach, bo będzie działał Bardzo mobilizująco na drugą stronę. Przed chwilą pisałem do Błażeja, czy P. Czarnek będzie w Lublinie”.
Potem pisano, że poseł będzie na miejscu, ale jeśli Andrzej Duda tylko zechce, to polityk usunie się w cień, lub w ogóle go nie będzie. "Wczoraj w nocy udało się powstrzymać Czarnka przed towarzyszeniem prezydentowi w tej trasie. Koniecznie chciał się tam pojawić. Jest też z tym kolejny problem. W PiS pojawiła się koalicja obrońców Czarnka (podobna do tej w obronie Lichockiej). To powoduje, że możemy mieć wysyp takich wypowiedzi w obronie P. Czarnka. Temat zamknęłaby jego rezygnacja ze sztabu. To jedyny kierunek" – miał pisać Matynia.
Faktycznie, po swoich słowach Czarnek nagle zniknął ze sztabu i nie udzielał się już tak mocno medialnie w kampanii prezydenckiej.