Od kilku dni utrzymują się bardzo długie kolejki ciężarówek do odprawy w Koroszczynie. Niektórzy kierowcy muszą czekać nawet 50 godzin. W najgorszym momencie sznur tirów sięgał miejscowości Krzesk, już na Mazowszu.
– Kolejki do przejścia granicznego wynikają z dużego ruchu towarowego oraz z weekendowego spiętrzenia ruchu – mówi podkomisarz Marzena Siemieniuk z Referatu Komunikacji Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. Kolejny powód to przekierowanie do Koroszczyna części odpraw towarowych, które w normalnych warunkach odbywałyby się przez przejście graniczne w Kuźnicy. A to od 9 listopada pozostaje zamknięte.
Dlatego od soboty mieszkańcy Białej Podlaskiej obserwują sznur ciężarówek wzdłuż krajowej „dwójki”. Według danych z poniedziałkowego południa, na wyjazd z Polski oczekiwało ok. 1700 pojazdów. A to przekłada się nawet na 48 godzin stania w kolejce. – Należy mieć przy tym na uwadze, że sytuacja cały czas się zmienia. Odprawiane są pojazdy, ale do kolejki dojeżdżają nowe – przyznaje Siemieniuk.
W Koroszczynie jest największe polskie przejście towarowe na granicy z Białorusią. Średnio w ciągu doby odprawia się tu tysiąc ciężarówek. Polskie służby nie są w stanie określić, jak długo potrwają te utrudnienia. – Mamy zabezpieczone pełne obsady kadrowe na zmianach – podkreślają rzecznicy IAS.
Ruch samochodów monitoruje cały czas policja, która wyznaczyła tzw. strefę buforową. Sięga ona od Styrzyńca do miejscowości Hola. Na tym odcinku DK nr 2 ciężarówki nie ustawiają się w kolejce.