Zatrudnienie ekipy remontowej wcale nie musi iść w parze z zachwycającym efektem robocizny. Czasem warto poświecić dzień czy dwa, żeby przyjrzeć się pracy fachowców i ocenić ich umiejętności.
Zacznijmy od rzeczy podstawowych, czyli narzędzi – profesjonalny wykonawca posiada komplet swoich narzędzi i nie wymaga od klienta dodatkowych nakładów finansowych na zakup pacy czy wiader. Przyniesione narzędzia zawsze ma czyste.
Pierwszym krokiem glazurnika musi być ocena jakości podłoża. Tylko znając jego parametry wykonawca może właściwie dobrać materiały. Niezbędne jest więc sprawdzenie nasiąkliwości podłoża, jego wytrzymałości (czy nie będzie się kruszyło), w przypadku prac na ścianach sprawdzenie pionu. Jeśli okaże się, że ściana nie jest równa należy ją przed wszystkimi pracami dodatkowo zaszpachlować
Przypatrzmy się, jak wykonawca zaczyna pracę z płytkami. Jeśli moczy je w wodzie to znak, że z czystym sumieniem możemy zmienić ekipę. Kiedyś namaczanie kafelków było powszechnym zwyczajem, ale dzisiejsze technologie materiałów wykluczają takie zachowanie. Płytki, które „napiją się” wody, oddadzą ją potem zaprawie, co w dużym stopniu może przeszkodzić w procesie wiązania materiału.
Dobry glazurnik wie, że ułożenie płytek trzeba najpierw rozplanować „na sucho”. Tylko wtedy można uniknąć brzydkich efektów w postaci dociętych fragmentów płytek w różnych, niespodziewanych miejscach. Bardzo ważnym aspektem jest również sprawdzenie jakości płytek – chodzi tu głównie o to, czy trzymają jednakowy wymiar. Może się zdarzyć, że rozbieżność między rozmiarami płytek, nawet z tej samej partii, będzie bardzo duża. Nie znaczy to, że kafelki do niczego się nie nadają – w takich przypadkach glazurnik powinien tylko zrezygnować z używania krzyżyków dystansowych, zastępując je swoim wprawnym, doświadczonym okiem.
Placki - nie, packa - tak
Materiał , którym klejone będą płytki powinno się rozprowadzać po podłożu pacą zębatą. Niektórzy glazurnicy starej daty wciąż układają płytki na placki zaprawy. To również nie wpływa dobrze na jakość okładziny. Jeśli pod spodem, na obrzeżach płytki pozostanie wolna od zaprawy przestrzeń, położone później spoiny mogą „wpaść” do środka. Okładzina staje się wtedy nieszczelna – woda wnika pod płytki, naruszając cały stabilny układ i przyczyniając się np. do rozwoju szkodliwych drobnoustrojów.
Płytki pracują codziennie
Żeby płytki służyły nam latami nie powinno się układać ich bezspoinowo, czyli bez żadnych odstępów. Choć nie widać tego gołym okiem, w każdym budynku ściany pracują czy to pod wpływem osiadania domu, czy zmian temperatury. Pod wpływem takich mikro- ruchów płytki mogą się minimalnie przemieszczać - jeśli nie ma zostawionych spoin - ocierać się o siebie, co grozi utratą szczelności okładziny.
Konieczne wciskanie kitu
Wykonując fugi, należy pamiętać o tym, że materiał powinien w 100 % wypełniać szczelinę. Dlatego w przypadku płytek na podłodze, zaleca się wylewanie spoiny i rozprowadzanie, w przypadku ścian – dopychanie gumową szpachelką. Żeby spoina wyglądała estetycznie, powinno się przetrzeć ją wilgotną gąbką (kiedy zacznie przesychać). Uzyskamy w ten sposób jednolitą fakturę fugi oraz równomierny odcień koloru. W narożnikach budynku – tam, gdzie koncentrują się największe naprężenia koniecznie trzeba użyć elastycznego silikonu sanitarnego. (Urszula Kieller, Robert Krawczyk)