Wyścig o dopłaty z programu MdM, obserwowany na początku roku był krótkotrwałym zjawiskiem. Po całkowitym wyczerpaniu puli środków na 2017 rok, sytuacja wróciła do punktu wyjścia.
Rządowe dopłaty znów dotyczą tylko nowych mieszkań z terminem ukończenia w 2018 r. Na możliwość dotowania gotowych lokali deweloperskich oraz używanych mieszkań, trzeba czekać do stycznia. Dlatego wielu potencjalnych uczestników MdM-u zadaje sobie pytanie, czy przełożenie zakupu lokum o 10 miesięcy będzie dobrym wyborem. Przed podjęciem takiej decyzji, warto uważnie sprawdzić aktualną ofertę deweloperów. Okazuje się bowiem, że na terenie niektórych miast podaż dotowanych lokali (z terminem ukończenia w 2018 r.) nieznacznie wzrosła w porównaniu z połową grudnia minionego roku.
W połowie grudnia 2016 r. portal RynekPierwotny.pl sprawdził dostępność dotowanych mieszkań na największych krajowych rynkach. Mowa o nowych lokalach z terminem ukończenia w 2018 roku, które bez rabatów mają cenę niższą od limitu i są dostępne dla wszystkich beneficjentów MdM (powierzchnia do 75 mkw.). Takie lokale obecnie stanowią jedyny wybór osób zainteresowanych szybkim otrzymaniem rządowej dopłaty.
Okazuje się, że w Kielcach dotowane lokale nadal stanowią około jedną czwartą rynku. Pod względem udziału mieszkań z dopłatą, stolica województwa świętokrzyskiego stała się nieoczekiwanym liderem MdM-u. Na uwagę zasługują też wyniki, które w połowie lutego 2017 r. odnotowano na terenie Białegostoku (14 proc.) i Rzeszowa (11 proc.). W tym drugim mieście, rynkowy udział „mieszkań dla młodych” jest o siedem punktów procentowych wyższy od analogicznej wartości sprzed dwóch miesięcy.
– Jak widać, rzeszowscy deweloperzy mocniej zainteresowali się programem MdM. Znaczącą poprawę odnotowano również na terenie Warszawy, Lublina i Poznania – wylicza Andrzej Prajsnar, analityk portalu RynekPierwotny.pl.
Obecnie dotowane lokale stanowią około 5 proc. stołecznego rynku deweloperskiego. Większa zmiana (wzrost z 2 proc. do 4 proc.), dotyczyła Poznania oraz Lublina.
jsz / KIGN