Starosta biłgorajski uważa, że wójt Turobina złamał prawo, wycinając drzewa w tzw. Parku Strażackim. Co prawda to powiatowy urzędnik wydał zgodę na wycinkę, ale podobno został wprowadzony w błąd.
– Patrzę na to z niedowierzaniem. Gmina bezprawnie wycięła drzewa – mówi starosta Andrzej Szarlip.
O co chodzi? O działkę, którą władze Turobina zdecydowały się przekazać Komendzie Wojewódzkiej Policji w Lublinie pod budowę nowego posterunku. Inwestorem ma być policja, ale to gmina wystąpiła do starostwa z wnioskiem o pozwolenie na wycinkę drzew. I zgodę na to uzyskała. W czym więc problem? Według starosty, stało się tak, bo złamano prawo.
– Co prawda dopuszcza ono wycinkę drzew z przesłanek inwestycyjnych, ale gmina Turobin nie jest w tym przypadku inwestorem. W celu wyłudzenia tej decyzji we wniosku podano nieprawdę, jakoby to gmina planowała budowę posterunku – przekonuje Szarlip.
Przyznaje, że pracownica, która przygotowała gminie pozytywną decyzję nie zachowała się profesjonalnie. Bo nie skompletowała dodatkowych dokumentów, np. pozwolenia na budowę.
– Tłumaczyła, że była ponaglana w tej sprawie przez wójta. Że wiedziała, iż chodzi o inwestycję samorządową i nie przypuszczała, że urząd może wprowadzać w błąd – opowiada Szarlip i dodaje, że wobec swojej podwładnej już wyciągnął konsekwencje służbowe.
Zapewnia także, że po prostu szkoda mu drzew. Bo pod topór zupełnie bez powodu poszły piękne, m.in. wiekowe kasztanowce i graby. Przekonuje też, że ta inwestycja na tej konkretnej działce wcale nie jest jeszcze pewna, a zgoda na wycinkę dawała możliwość przeprowadzenia jej do przyszłego roku i wcale nie trzeba było robić tego natychmiast. Starosta o sprawie już poinformował Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i nie wyklucza zainteresowania nią również prokuratury.
– A niech zawiadamia. Wyjdzie najwyżej niekompetencja starosty i jego urzędników. My dopełniliśmy wszelkich formalności i nie mamy sobie nic do zarzucenia – odpowiada na zarzuty Andrzej Kozina, wójt Turobina.
Jego zdaniem we wniosku nikt nie kłamał. Nie było w nim mowy o pozwoleniu na budowę, bo też tego nie wymagano. Należało jedynie dołączyć plan nasadzeń i tak zrobiono. W piśmie, jak przekonuje wójt, uzasadniono jedynie wycinkę planowaną inwestycją. – Bo jest planowana. Mamy w tej sprawie porozumienie z komendą wojewódzką. W styczniu Rada Gminy podjęła uchwałę o przekazaniu gruntu policji w zarząd trwały, a w marcu o darowiźnie. Jesteśmy już właściwie na etapie spisywania umowy notarialnej – argumentuje Kozina.
Dodaje też, że we wniosku pisano o ponad 40 drzewach, a wycięto ok. 30, zaś w całym Parku Strażackim rośnie ich jeszcze ponad 200. Reszty nikt na razie nie tknie. Wójt przekonuje też, że te wycięte wcale nie były piękne i zdrowe.
– Bo ten park jest stary. I wiele drzew tam jest schorowanych. Np. ostatnio postawiliśmy w nim dwie huśtawki dla dzieci i trzeba je było okleić taśmą, żeby nie były używane, bo gałęzie pobliskich drzew mogłyby się łamać i zagrażać maluchom – opowiada wójt.
Twierdzi, że zarzuty starosty to nic innego jak rozgrywki polityczne, mimo że obaj wywodzą się z tego samego ugrupowania – Prawa i Sprawiedliwości.
– Staroście Szarlipowi chodzi o to, by ta inwestycja w ogóle nie doszła do skutku u nas, tylko w gminie Goraj, z której pochodzi – uważa Andrzej Kozina. Tymczasem, jego zdaniem, właśnie Turobin posterunku potrzebuje. Zresztą, starania o stałą obecność policji w tej wiosce są podejmowane już od 2016 roku.