Dwoje małych dzieci w wieku 3 i 4 lat weszły na kuchenny parapet, otworzyły okno na 4 piętrze i wychylając się na zewnątrz wołały mamę. Mogło dojść do tragedii, gdyby nie szybka reakcja przechodnia i służb.
Do zdarzenia doszło wczoraj po godzinie 17 na jednym z kraśnickich osiedli. Jak relacjonuje policja:
- Przypadkowy przechodzień zauważył otwarte okno na 4 piętrze bloku i stojące dziecko, które chodziło po parapecie i wołało mamę. Mężczyzna wezwał służby. Jednocześnie poprosił dziecko, żeby się schowało, jednak zadziałało to tylko na chwilę. Kiedy na miejsce dojechał patrol z Kraśnika, zastał w oknie wychylające się dzieci.
Reakcja służb była natychmiastowa. Strażacy rozłożyli spadochron, a policjant nakłonił dzieci do powrotu do mieszkania.
- W międzyczasie funkcjonariusze ze strażakami pobiegli do mieszkania. Ponieważ drzwi były zamknięte, zadecydowano o ich wyważeniu. Jednocześnie mundurowi spokojnie rozmawiali z dziećmi, by ich nie wystraszyć. Po wejściu do środka, funkcjonariusze na miejscu zastali 31-letniego opiekuna, który prawdopodobnie przysnął. Tłumaczył, że nie zauważył całej sytuacji i nie słyszał dobijania się do drzwi. Był trzeźwy – mówi aspirant Paweł Cieliczko.
Dzieci zostały przebadane przez lekarzy, a następnie przekazane matce, która pojawiła się na miejscu. Policja prowadzi czynności w tej sprawie.