Wakacje dopiero się zaczęły, a Koalicja dla edukacji myśli już o nowym roku szkolnym. Jej przedstawiciele domagają się od ministra oświaty zmiany programów nauczania i pieniędzy dla nauczycieli.
Przy tzw. Kwadratowym Stole debatowali nauczyciele, rodzice, dyrektorzy szkół oraz członkowie organizacji pozarządowych i samorządów terytorialnych.
– Przez wieloletnie zaniedbania rządzących oraz po tak zwanych reformach firmowanych przez minister Annę Zalewską polska oświata znalazła się w głębokim kryzysie i wymaga naprawy w praktycznie każdym aspekcie swojego funkcjonowania. Zapewnienie młodym Polakom rzetelnego wykształcenia, nauczycielom właściwych warunków pracy, a samorządom odpowiednich środków na realizację zadań oświatowych to kwestie najważniejsze i nierozerwalnie związane – wylicza Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich.
Jak podkreślają uczestniczący w Kwadratowym Stole zmiany wprowadzić trzeba szybko – już od września.
– W naszej opinii realizacja propozycji, począwszy od roku szkolnego 2019/2020, mogłaby pomóc w rozładowaniu napięcia, jakie w środowisku nauczycieli, rodziców i uczniów wywołały zmiany w systemie edukacji – czytamy w piśmie kierowanym do MEN.
Jego sygnatariusze chcą przede wszystkim, żeby podstawy programowe zostały dostosowane do potrzeb i możliwości uczniów.
Stanie się tak, jeśli nauczyciele otrzymają prawo do nauczania według własnego szczegółowego programu stworzonego na potrzeby konkretnej klasy.
– Wymagania i treści zawarte w obecnie obowiązującej, stworzonej w pośpiechu podstawie programowej, wymuszają przede wszystkim pamięciowe opanowanie przez uczniów nadmiernej liczby informacji z niepowiązanych ze sobą dziedzin wiedzy – uważają autorzy pomysłu. – Próba realizacji tak obszernej podstawy nie pozostawia czasu na rozwijanie zainteresowań naukowych czy społecznych, nie pozwala na wprowadzanie aktywizujących metod nauczania rozwijających współpracę, krytyczne myślenie i kreatywność.
Od września w każdej szkole powinien znaleźć się pedagog lub psycholog. Przy czym jeden specjalista powinien przypadać na nie więcej niż 150–200 uczniów. Jest to konieczne, bo w ostatnich latach znacząco wzrosła liczba dzieci i młodzieży z poważnymi zaburzeniami psychicznymi, zwłaszcza z depresją. Wzrosła liczba samobójstw nieletnich. Zwiększone powinny być też nakłady finansowe na oświatę oraz przeprowadzone podwyżki nauczycielskich pensji.