Wszawica to problem, który regularnie pojawia się w jednej z lubelskich szkół. Rodzice obwiniają dyrekcję. Ta jednak nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Moje dziecko po feriach przyniosło do domu ze szkoły wszy – denerwuje się pan Andrzej, czytelnik który powiadomił nas o problemie. – Przez tydzień nie pozwalaliśmy mu wychodzić z domu, żeby pozbyć się insektów. Po kilku dniach lekcji wszy pojawiły się znowu. W szkole oficjalnie problemu nie ma. Wszystko zamiatane jest pod dywan. Jeśli ciągle będzie to ukrywane to nigdy problemu się nie pozbędziemy.
Trzeci już raz z wszami ze szkoły wróciła też inna dziewczynka.
– Pierwszy raz to było jeszcze przed feriami. Z tego powodu odwołaliśmy planowany wyjazd – przyznaje pani Anna, mama dziecka. – Zaraz po feriach było drugie zakażenie, a teraz trzecie. Jestem przerażona, bo mimo że za każdym razem informowałam o sprawie wychowawczynię nikt w szkole nie mówi o tym głośno. Wiadomo, że rodzice nie sprawdzają regularnie głów swych dzieci. Powinni być informowani żeby móc zareagować na czas, a tak jedno dziecko zaraża się od drugiego i łańcuszek trwa od stycznia. To zresztą stały problem, bo sytuacja powtarza się w tej szkole regularnie.
Tymczasem dyrektor szkoły, o której mowa przekonuje, że wszawicy nie byłoby gdyby rodzice wykazali się większym zaangażowaniem w rozwiązanie tego problemu.
– To nieprawda, że zamiatamy sprawę pod dywan. Już po pierwszych sygnałach wysłaliśmy wiadomość w dzienniku elektronicznym do wszystkich rodziców z prośbą o sprawdzenie stanu czystości głów. Od tego czasu takie wiadomości były wysyłane już dwukrotnie – tłumaczy pani dyrektor. – Nic więcej zrobić nie możemy. Przecież nie nakleję na drzwiach kartki „Uwaga! w szkole jest wszawica!”. To byłoby stygmatyzowanie wszystkich uczniów.
Podobny problem na początku lutego miała inna placówka w południowej części Lublina.
– Żeby szkolna pielęgniarka mogła sprawdzić czystość głowy dziecka musimy mieć pisemną zgodę na wykonanie takiego zabiegu. Coraz więcej rodziców takich zgód nie podpisuje – przyznaje wicedyrektor placówki. – W każdym przypadku staramy się tłumaczyć, że badanie odbywa się indywidualnie w gabinecie pielęgniarki i uczniowie nie wiedzą, jaki jest efekt wizyty ich kolegów. To nic nie daje. Mam wrażenie, że wśród wielu osób wciąż pokutuje przekonanie, że wszy w są efektem braku higieny i boją się, że zostaną o to posądzone. Dlatego wszawica jest problemem powracającym. Nie jest to problem jednej szkoły. Tak jest wszędzie.
>>>