Nad to jezioro uciekają ci, którzy mają dość zgiełku Okuninki i tłumu plażowiczów nad Białym. Ale już niedługo okazji do wypoczynku nad jeziorem Świętym może nie być. Wszystko przez suszę.
Liczące niespełna 6 hektarów powierzchni jezioro leży „rzut beretem” od Okuninki. – Wszędzie tam, gdzie jeszcze niedawno brodziliśmy w wodzie, spacerujemy w pantoflach – mówi Janusz Holuk, naczelnik Wydziału Spraw Terenowych w Chełmie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
Ukryte w lesie pomiędzy jeziorem Białym a coraz popularniejszymi wśród letników Glinkami, jezioro Święte było przez lata oazą dla wędkarzy i spacerowiczów. Było, bo jezioro znika na naszych oczach. – Chciałoby się powiedzieć: „Jaka piękna katastrofa – cofnięte Święte” – mówi Barbara Derlak, która z dziećmi w maju była nad jeziorem. Teraz to już prawie łąka. Wszędzie sterczą z popękanej ziemi kępy traw. Wody niewiele, możemy w zasadzie przejść przez jezioro nie zamoczywszy stóp. Trochę to straszny widok.
A jeszcze niedawno w zatoczkach Świętego można było sobie odpocząć, podziwiając grzybienie białe rosnące tuż za pasem nikłego sitowia.
– Susza. Dlatego nie ma wody. Niestety, prognozy nie są optymistyczne. Meteorolodzy nie zapowiadają deszczy, a to oznacza dla takich jezior jak Święte prawdziwą katastrofę – dodaje naczelnik Holuk.
Problem dostrzega też włodawski samorząd. – Jestem rolnikiem i wiem doskonale, jakie szkody przynosi susza. Co prawda ostatnie lekkie opady nieco uratowały katastrofalną sytuację, ale niedobór wody widać niemal w każdym miejscu. Na przykład linia brzegowa jeziora Białego zdecydowanie przeniosła się w głąb akwenu – mówi Andrzej Romańczuk, starosta włodawski.
Według starosty jednym z lepszych pomysłów na ratowanie sytuacji jest ograniczanie zużycia wody przez mieszkańców. – Warto również postawić na mikroretencję i np. zamiast wymagającego obfitego podlewania trawnika, wybrać łąkę kwietną, która na długo zachowuje wilgoć – dodaje Romańczuk.
Susza panuje także w Poleskim Parku Narodowym. – Zwierciadło wód gruntowych obniżyło się na tyle, że na podmokłych zazwyczaj łąkach dziś sterczą tylko suche źdźbła trawy. A takie podmokłe siedliska to idealne, a czasami jedyne miejsca do życia dla wielu gatunków roślin i zwierząt, w tym rzadkich i zagrożonych – relacjonuje Marek Tokarzewski z Poleskiego Parku Narodowego. – Zanikają niewielkie rozlewiska, zaczyna więc brakować miejsc do żerowania dla bekasów czy innych ptaków związanych z mokradłami. Niewielkie zbiorniki wodne to idealne miejsce dla młodych żółwi błotnych, które chronią się tam przed niebezpieczeństwami. Wysychające oczka zmuszają żółwiki do opuszczenia ich naturalnych schronień.
Długotrwała susza to dla wielu gatunków roślin i zwierząt wyrok – podsumowuje naczelnik Janusz Holuk. – To katastrofa, której jesteśmy świadkami.