Dla rolników to dobra metoda na promocję i sprzedaż swoich produktów, a dla gości sposób na spędzenie czasu i znalezienie czegoś smacznego do zjedzenia. Dzięki portalowi myzbieramy.pl możemy odwiedzać gospodarstwa w całej Polsce i pomagać rolnikom w zbiorach. W zamian kupujemy owoce i warzywa w przystępnych cenach
Idea stojąca za założeniem tego portalu jest prosta – rolnicy i sadownicy oferują swoje produkty. Można je zbierać, a potem kupować po niższych cenach. Dzięki temu gospodarstwa zarabiają na swoich owocach i warzywach, bo nic się nie marnuje, a goście są zadowoleni, że kupują zdrowe i smaczne jedzenie.
- To jest portal, który w prosty sposób łączy rolników i osoby, które chcą przyjechać i zbierać owoce i warzywa. W rozmowie z przyjacielem z Kanady dowiedziałem się, że on jeździ na takie zbiory od lat. Setki rolników i farmerów w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych zaprasza ludzi na plantacje. Stąd pomysł, żeby coś takiego wystartowało też w Polsce – tłumaczy Mirosław Biedroń, pomysłodawca strony myzbieramy.pl.
Portal ruszył pełna parą w ubiegłym roku. Można na nim znaleźć trzy rodzaje bezpłatnych ofert: samodzielnej zbiórki, a potem kupna zgromadzonych w ten sposób owoców, zakupu warzyw i owoców bezpośrednio od rolników oraz ogłoszenia o pracę sezonową.
- Dużo świadomych klientów chce wiedzieć, jakie jest źródło pochodzenia produktów, które spożywają. Nie wystarczy im tylko to, że kupią coś w sklepie, na przykład w Lublinie. Interesuje ich też to, jak to zostało wyprodukowane. Poza tym, nie ukrywam, że brakuje nam rąk do pracy. Dla nas to jest oszczędzanie czasu, bo nie musimy tego sami zrywać, a dla kogoś to jest frajda – mówi Jolanta Chlebek, rolnik ze wsi Wandalin w gm. Opole Lubelskie.
Jak dodaje, w tym roku po raz pierwszy zamieściła ogłoszenie na portalu. Zgłosiły się do niej już osoby, które chcą przyjechać i nazbierać czereśni. Jej zdaniem, coraz więcej osób będzie korzystało z takich możliwości.
- Zależy nam na jakości i przystępności cenowej naszych produktów. Ten portal odkryłam niedawno i bardzo mnie zafascynował. Do tej pory, dwa razy w tygodniu dojeżdżaliśmy do klientów z naszymi warzywami. Zależy nam na kontakcie z osobami, które od nas kupują – podkreśla Magda Zaremba, rolnik ze wsi Sitnik w gm. Biała Podlaska. - Nasza świadomość ekologiczna ciągle się kształtuje. Przy gospodarstwie ekologicznym, takim jak nasze, jest zdecydowanie więcej pracy niż przy gospodarstwie konwencjonalnym. Otrzymujemy też dopłaty, żeby maksymalnie obniżać ceny. Nam się to opłaca – przyznaje.
W tym roku na Lubelszczyźnie jest susza, która mocno daje się we znaki rolnikom i sadownikom. Magda Zaremba tłumaczy, że zbiory mogą być przez to niskie. Nie zniechęca to jednak ludzi do poszukiwania zdrowej żywności. Odzew na jej ogłoszenie z kupnem lub zbieraniem ziemniaków był natychmiastowy – telefon zadzwonił niedługo po jego zamieszczeniu.
Mirosław Biedroń przyznaje, że zainteresowanie ze strony ludzi jest bardzo duże. Do publikowania ogłoszeń muszą się jednak przekonać jeszcze sami rolnicy i sadownicy. – Mamy mnóstwo komentarzy od rodzin, które pojechały na zbieranie. Spędziły tak kilka godzin, mają całe łubianki truskawek i wracają zadowolone. Chodzi o to, żeby być bliżej natury. Oby tylko ten pomysł zyskał też większe zainteresowanie ze strony rolników. W Lubelskiem jest zaledwie 7 ofert, a w całej Polsce ok. 50 – kończy pomysłodawca portalu.