Panu Sławomirowi rata kredytu hipotecznego z dnia na dzień skoczyła z 1200 zł do 1950 zł. Pani Katarzyna, która mieszkanie kupiła w zeszłym roku, nie płaci już bankowi 800 zł, ale prawie 1400 zł. Na tym jednak nie koniec. Kredytobiorcy muszą się przygotować na kolejne podwyżki.
Wiadomość z banku z harmonogramem spłat na najbliższe pół roku pan Sławomir dostał wczoraj. Prawie spadł z fotela. – Spodziewałem się, że będzie wyższa – ale że aż tyle? – nie mógł ochłonąć.
Efekt ostatnich podwyżek stóp procentowych (Rada Polityki Pieniężnej podnosi stopy regularnie od jesieni) nasz czytelnik odczuł dopiero teraz, bo bank zmienia oprocentowanie co pół roku. Zmiana jest drastyczna. – Rata kredytu hipotecznego skoczyła z 1200 zł do 1950 zł – mówi rozgoryczony.
Mężczyzna spłaca kredyt od 5 lat, gdy z żoną zdecydowali się na wyprowadzkę z Lublina. Wybrali rejon, gdzie podmiejskie działki były wówczas najtańsze, a ceny gotowych domów od dewelopera nie zwalały z nóg – za 100 mkw. zapłacili 420 tys. Większość tej sumy sfinansował bank, a pożyczone 280 tys. zł małżeństwo będzie spłacać przez 25 lat.
– A konkretnie do 2037 roku. Do spłacenia mam jeszcze 180 rat – wylicza pan Sławomir. – Zarabiamy z żoną na tyle dobrze, że część pieniędzy odkładamy. Ale przy takich ratach już chyba robić tego nie będziemy. Tym bardziej że dzień wcześniej dostałem rachunek za gaz. O 70 zł wyższy niż poprzedni.
Pani Katarzyna na pytanie czy raty kredytu mieszkaniowego ma stałe, wybucha śmiechem. – Tak, ale tylko do następnej podwyżki – żartuje, choć z każdą wiadomością z banku coraz mniej jej do śmiechu. Kredyt (235 tys. zł na 30 lat) spłaca od marca zeszłego roku. Ratami w wysokości 800 zł cieszyła się tylko przez rok.
– W marcu bank podniósł mi ratę do 1235 zł, a teraz znowu – w kwietniu zapłacę już 1399 zł.
Najgorsze jest to, że ma być kolejna podwyżka.
RPP zaczęła podnosić stopy procentowe w październiku (to sposób na walkę z szalejącą w kraju inflacją). Od tego czasu robi to co miesiąc. Dziś główna stopa NBP – stopa referencyjna – wynosi 3,5 proc. Jeszcze na początku roku ekonomiści prognozowali, że stopy wzrosną maksymalnie do poziomu 4 proc. Dziś analitycy największych polskich banków (mBank, ING) mówią o wzroście do poziomu 5-5,5 proc.
Co to oznacza dla osób, które spłacają kredyty? Wzrost stóp procentowych do 5 proc. to raty wyższe o 75 proc. (w porównaniu do września 2021 r.). Dziś spać spokojnie mogą jedynie ci, którzy kredyty na nieruchomości zaciągnęli we frankach szwajcarskich. Ich raty idą w górę, ale nie tak gwałtownie i drastycznie.
– Ich wysokość w zeszłym roku wahała się w granicach 1150-1200 zł. W styczniu rata wzrosła mi do 1230 zł, dziś płacę 1320 zł – wylicza pan Paweł.
Frankowi kredytobiorcy wcale jednak nie mogą się czuć w dzisiejszej sytuacji wygrani. Ich kredyty do spłacenia – zaciągnięte w czasie gdy frank szwajcarski kosztował ok. 2 zł – są dziś o wiele wyższe niż wartość kupionych wówczas domów czy mieszkań.
– Kredyt na mieszkanie w Puławach spłacam już 14 lat. Wziąłem 195 tys. zł, obecnie do spłacenia mam jeszcze 235 tys. zł – mówi pan Paweł. – Złożyłem do sądu pozew przeciwko bankowi. Czekam na dalsze decyzje.