Zakończona w sobotę wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce to dla nas gwarancja bezpieczeństwa – podkreślają komentatorzy. Ale czy wiemy, gdzie schować się przed bombami, gdyby do konfliktu zbrojnego jednak doszło?
Temat dotyczący schronów i ukryć, bo tak dzielą się budowle obronne, wywołał świdnicki radny Marcin Magier, dopytując burmistrza miasta o takie miejsca. – Wielu mieszkańców w obawie przed ewentualną eskalacją konfliktu (w Ukrainie - red.) dopytuje o infrastrukturę bezpieczeństwa ludności cywilnej i jej ewentualne przygotowanie do wykorzystania – radny Magier dopytuje o ich stan techniczny, możliwości przyjęcia ludzi czy wyposażenie.
Schron a ukrycie
Ale warto zacząć od definicji. Schron jest „budowlą ochronną o budowie konstrukcyjnie zamkniętej, hermetycznej (w odróżnieniu od ukryć), zapewniającej ochronę osób, urządzeń, zapasów materiałowych lub innych dóbr materialnych przed założonymi czynnikami rażenia oddziałującymi ze wszystkich stron”.
W Świdniku schronów… nie ma żadnych. – Są budowle ochronne „ukrycia typu I” (podstawowej odporności, zabezpieczające m.in. przez odłamkami bomb i pocisków - red.). Jest ich 7 – podlicza burmistrz Waldemar Jakson.
Do miasta należy tylko ten przy ul. Okulickiego 19, o pow. 95 mkw. (pod przedszkolem). Może pomieścić 95 osób. Pozostałe należą albo do prywatnych osób (w tym największy o powierzchni ponad 360 mkw., w którym może się zmieścić 200 osób), wspólnot mieszkaniowych albo zakładów.
Do tego dochodzą takie miejsca jak piwnice czy parking podziemny (jedyny pod Galerią Venus). – Bo nie mamy ani metra, ani starych kościołów czy też kamienic – przyznaje burmistrz Świdnika.
Biała Podlaska
– Na terenie miasta Biała Podlaska nie ma budowli ochronnych spełniających wymogi przewidziane dla schronów – przyznaje Artur Żukowski, kierownik Referatu Zarządzania Kryzysowego. – Posiadamy jedynie ukrycia do doraźnego przygotowania czyli piwnice, które w przypadku podwyższenia stanu gotowości obronnej państwa właściciel lub zarządca przystosowują do funkcji ochronnej w miarę dostępnych środków i możliwości w ramach powszechnej samoobrony. I dodaje: – Obecnie mamy zaewidencjonowanych około 300 ukryć w budynkach wielorodzinnych mogących pomieścić ok. 25 tys. osób. Ewidencja jest aktualizowana, na chwilę obecną nie obejmuje piwnic i garaży podziemnych w budynkach wielorodzinnych oddanych do użytku w ostatnich latach oraz piwnic w budynkach jednorodzinnych. Lokalizacji ukryć nie udostępniamy ze względu na codziennie docierające z Ukrainy informacje o celowym niszczeniu przez agresora schronów i piwnic, w których ukrywa się ludność cywilna.
Lublin
W Lublinie znajduje się 12 schronów, które mogą pomieścić łącznie 3218 osób, czyli mniej więcej 1 proc. mieszkańców Lublina. Niemal 11 tys. kolejnych osób może się zmieścić w „ukryciach dla ludności”, które w odróżnieniu od schronów nie są budowlami hermetycznymi. Kolejną kategorią są „ukrycia do doraźnego przygotowania” (5,5 tys. miejsc). Tym, którzy się w tych obiektach nie zmieszczą, pozostaje ukrycie się w garażach podziemnych lub piwnicach.
Niemal połowa miejsc, którymi dysponują lubelskie schrony, znajduje się przy tej samej, peryferyjnej ulicy Grygowej: w bazie Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (dla 719 osób) oraz na terenie Państwowej Straży Pożarnej (576 osób). Niedaleko od nich znajduje się trzeci pod względem pojemności schron w Lublinie: przy ul. Ordonówny 4, mogący przyjąć 470 osób.
Zamość
– W mieście Zamość liczba istniejących budowli obronnych wynosi 17, w tym podpiwniczenia obiektów zakładowych – 5, podpiwniczenia obiektów prywatnych dla pozostałej ludności – 12, jeden punkt podlega ochronie, na ogólną liczbę 1659 – odpowiada na nasze pytania Krzysztof Rusztyn, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Zarządzania Kryzysowego. – Budowle obronne są w stanie technicznym umożliwiającym schronienie.
Na liście są m.in. takie adresy jak Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 5 (Szczebrzeska 102) z możliwością ukrycia 260 osób, Bursa Międzyszkolna nr 2 (ul. Szczebrzeskiej 43) dla 94 osób czy Zespół Szkół nr 3 (ul. Orzeszkowej 43) dla 205 osób. Poza tym wymienione są budowle należące m.in. do Zakładu Gospodarki Lokalowej, Telekomunikacji Polskiej czy Poczty Polskiej.
Chełm
– Samorząd dysponuje lokalizacjami, w których mogą zostać zorganizowane schrony, a tego typu informacja (w formie listy) jest przekazywana do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. To ta instytucja, w przypadku ewentualnego zagrożenia, zarządza tego typu obiektami i informuje o ich dostępności – odpisał nam na pytania Damian Zieliński z gabinetu prezydenta Chełma. – Niemniej, w Chełmie schrony zlokalizowane są m.in. w budynkach: Gmachu przy pl. Niepodległości, Dworca PKP przy ul. Kolejowej czy Sądu przy ul. Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.
Opole Lubelskie
W Opolu Lubelskim mieszkańcy mogą liczyć na piwnice w blokach lub inne miejsca, które mogłyby ewentualnie im posłużyć za schronienie. Urzędnicy nie mają ich spisu. Specjalnych schronów nie ma i nigdy nie było. Przydały by się już w czasach I wojny światowej. W sierpniu 1914 roku Opole znalazło się między dwoma armiami.
– Na południu we wsi Góry Opolskie stali Austriacy i strzelali z dział w kierunku Rosjan, zajmujących wieś Zagrody i Zajączków. Między nimi znajdowali się przerażeni mieszkańcy. Takich potyczek było kilka. Pracownicy cukrowni uciekali z domów do zakładu i tam ukrywali się w kanałach. Reszta w piwnicach murowanych domów – relacjonuje Ewa Śmiech, autorka książek poświęconych historii miejscowości.
Kolejny raz ludzie byli w takim niebezpieczeństwie na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku. Niemcy bombardowali miasto cztery razy.
Poniatowa
Mieszkańcy Opola sugerują, żeby schronów szukać w Poniatowej, bo przecież tam kiedyś była fabryka broni i amunicji.
– Mamy na terenie szkoły pomieszczenie zwane od lat akumulatorownią. Jest poniżej poziomu gruntu, ma około 3 metry na 4. Nie używamy go teraz w ogóle. Możliwe, że tam był schron – przypuszcza Tatiana Lasota-Rodzik, dyrektor Zespołu Szkół w Poniatowej, która dodaje, że choć pracuję w szkole od 20. lat temat schronu nie był poruszany. Przyznaje natomiast, że w czasie remontu hali warsztatowej podczas wymiany podłogi znaleziono włazy do kanałów biegnących pod całymi warsztatami. Ale nie wiąże ich ze schronem, o którym wspomina historia budynku szkoły powstałego w latach 50. ubiegłego wieku. Na najniższym poziomie architekci zaplanowali szatnie, kotłownię, a pozostałe pomieszczenia stanowiły schrony.
Kraśnik
A jak jest w Kraśniku, który podczas II wojny światowej bombardowany był kilkakrotnie. Pierwsze bomby spadły na miasto już 2 września 1939 r.
Kraśniczanin, dr Dominik Szulc z Instytutu Historii im. T. Manteuffla PAN w Warszawie w ostatnim czasie dokonał szybkiej rewizji miejsc, które mogłyby posłużyć ukryciu mieszkańców. Poza schronem należącym do miasta nasz rozmówca mówi o schronie przeciwlotniczym na tzw. „benzynówce”. – Na terenie byłej jednostki wojskowej należy też zwrócić uwagę na dawne zbiorniki paliwowe – zauważa dr Szulc. – Ale nie te podziemne, bo tam jest kilkadziesiąt takich niewielkich wkopanych w grunt w czasach PRL, tylko trzy duże poniemieckie zbiorniki naziemne. Wykonane są z hartowanej stali lub żeliwa i dodatkowo obudowane grubym ceglanym murem. Tyle, że są one widoczne z powietrza.
Zdaniem historyka w razie bombardowania za miejsce schronienia ludności cywilnej mogłyby posłużyć też m.in. dwie kamienice przy ul. Kościuszki. – Są to budynki o numerach 26 i 36, które mają głębokie piwnice, o grubości murów sięgającej do ok. 1,5 m. W 1939 r. przewidziano je na potrzeby obrony przeciwlotniczej. Z kolei w Spławach, w sąsiedztwie Kraśnika, wciąż zlokalizowany jest dawny schron amunicyjny, zbudowany zapewne w związku z funkcjonowaniem tam byłej strzelnicy wojskowej, założonej jeszcze przez 24 Pułk Ułanów – podaje dr Szulc.
Luka prawna
– W Kraśniku mamy 37 budowli ochronnych, w tym jeden schron na ok. 7,5 tys. osób oraz tzw. ukrycia, zwane potocznie schronami, które zlokalizowane są w budynkach wielorodzinnych należących do wspólnot mieszkaniowych i obliczone w sumie na 2334 osoby – podlicza Daniel Niedziałek z Biura Burmistrza. – Ukrycia znajdują się w blokach powstałych w czasach PRL w dzielnicy fabrycznej. Prowadzimy ich ewidencję i w razie konieczności drobne naprawy. To nie są obiekty, w których byłoby jakieś wyposażenie, przykładowo maski przeciwgazowe, żywność czy śpiwory, jak w czasach komuny.
Daniel Niedziałek podkreśla, że „ukrycia są zlokalizowane w budynkach należących obecnie do wspólnot mieszkaniowych, a nie do miasta czy państwa”. – I w związku z tym ich status prawny budzi wątpliwości, bowiem wspólnoty podnoszą, że skoro są to miejsca przeznaczone dla ogółu ludności, to zasady ich eksploatacji i koszty utrzymania nie powinny spoczywać wyłącznie na wspólnotach – zwraca uwagę Niedziałek. – Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie obrony cywilnej z 1993 r. też tego nie rozstrzyga. Stąd interwencje w tej sprawie ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich. Istnieje w tym zakresie luka prawna, która dopiero teraz, w obliczu agresji rosyjskiej w Ukrainie, uwidacznia problem związany z miejscami, w których z definicji mogłaby schronić się ludność cywilna.