W środę lubelski sąd zajmie się losem górek czechowskich. Ma ocenić, czy zgodna z prawem jest uchwała Rady Miasta wyznaczająca tutaj miejsce pod budowę bloków. Przeciwnicy tej zabudowy mobilizują się przed środową rozprawą.
Wojewódzki Sąd Administracyjny ma rozpatrzeć dwie skargi na uchwałę z lipca 2019 r., która zatwierdziła studium przestrzenne miasta. Studium określa przeznaczenie poszczególnych części Lublina, w tym górek czechowskich, na których wyznacza kilka stref pod budownictwo wielorodzinne.
Mieszkanka: to wbrew logice
Uchwałę zaskarżyła w 2019 r. Magdalena Wolanowska, mieszkanka osiedla sąsiadującego z górkami czechowskimi. Sąd odrzucił jej skargę, nie odnosząc się do argumentów. Uznał, że kobieta nie ma interesu prawnego do zaskarżania uchwały. Sąd drugiej instancji uchylił to postanowienie i kazał WSA ponownie ocenić sprawę.
– Nie mam w ogóle wątpliwości, że to studium powinno być uchylone, że jest uchwalone z błędami, wbrew woli i opinii mieszkańców, wbrew logice, wbrew argumentom zdroworozsądkowym – mówi Magdalena Wolanowska, która domaga się stwierdzenia nieważności całego studium.
– Będziemy w środę bronić jej interesu prawnego jako osoby, która bezpośrednio zamieszkuje w okolicy górek – zapowiada adwokat Mateusz Sarnat, pełnomocnik skarżącej. – Liczymy, że WSA wyda dobre orzeczenie, zgodne z prawem, uczciwe i prawidłowe i uchyli tę uchwałę.
Wysoki sądzie, jest jeszcze to…
Mecenas Sarnat poinformował w poniedziałek o złożeniu do sądu nowych wniosków. Jednym z nich jest prośba o uwzględnienie przez WSA badań przeprowadzonych wśród mieszkańców na zlecenie Ratusza na potrzeby pisania strategii rozwoju Lublina do roku 2030.
– Niemal wszystkich badanych niepokoi zmniejszająca się liczba terenów zielonych, które są ekspansywnie zabudowywane lub betonowane – czytamy w jednym z raportów z badań prowadzonych już po uchwaleniu studium. – Bardzo często badani negatywnie oceniali plan zagospodarowania górek czechowskich.
Wśród pism procesowych złożonych przez Wolanowską są też prośby o uwzględnienie rezolucji Rady Praw Człowieka ONZ dotyczącej prawa do czystego środowiska oraz rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie wpływu zmian klimatu na prawa człowieka.
Sąd będzie mieć również do rozpatrzenia wnioski dowodowe, którymi się wcześniej nie zajął, bo uznał, że Wolanowska nie ma interesu prawnego w złożeniu skargi. Jej prawnik zapowiada zaskarżenie wyroku, gdyby okazał się niekorzystny dla jego klientki.
Wraca skarga wojewody
Drugą skargę, którą w środę będzie badać lubelski sąd, złożył w 2019 r. ówczesny wojewoda Przemysław Czarnek. Jego zdaniem Rada Miasta wyżej postawiła interes dewelopera (TBV Investment) niż interes mieszkańców, dlatego żądał unieważnienia uchwały w części dotyczącej górek. Sąd pierwszej instancji (WSA w Lublinie) przyznał mu rację, ale w drugiej instancji, po zaskarżeniu wyroku przez miasto, Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wcześniejsze orzeczenie i polecił WSA ponowną ocenę faktów.
NSA stwierdził przy tym, że uchwalone przez radnych studium „odpowiada potrzebie wyważenia spornych interesów, publicznego i prywatnego”, a zabudowa czterech z sześciu wysoczyzn górek nie zaszkodzi przyrodzie. Jednak zdaniem aktywistów przeciwnych zabudowie górek, NSA został wprowadzony w błąd skargą Ratusza. – Na 42 stronach znajduje się tam co najmniej 40 kłamstw bądź półprawd – mówi Magdalena Nosek z kolektywu Górki Czechowskie Wietrznie Zielone.
Społecznicy piszą do sądu
Własne argumenty i dowody chcieli przedstawić sądowi działacze dwóch lubelskich organizacji (Fundacji Wolności oraz Towarzystwa dla Natury i Człowieka), które prosiły o dopuszczenie ich do udziału w postępowaniu w charakterze strony. Sądy odmówiły im takiego prawa. W tej sytuacji obie organizacje skorzystały z możliwości złożenia tzw. opinii przyjaciela sądu, zwracając uwagę na argumenty, które ich zdaniem należy jeszcze wziąć pod uwagę przy ocenie sprawy górek.
W tym trybie Towarzystwo dla Natury i Człowieka przekazało sądowi „materiały, które do tej pory były w tej sprawie pomijane”. Chodzi o analizy przygotowane przez przyrodników (badali górki czechowskie na zlecenie Urzędu Miasta) oraz o badanie ekofizjograficzne przygotowane w 2011 r. jako jeden z dokumentów wymaganych przez prawo przy tworzeniu projektu studium przestrzennego.
Aktywiści krok po kroku wykazują, że na górkach, w miejscach, których przekształcenie dopuszcza studium, stwierdzono obecność chronionych gatunków, na czele z chomikiem europejskim.
– Wyniki badań naukowców przeczą bałamutnej narracji zastosowanej przez Urząd Miasta w kasacji do NSA jakoby tereny przeznaczone pod blokowiska nie miały wartości przyrodniczej a ich zabudowa nie odbije się negatywnie na środowisku – stwierdza Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa.
O pomięciu wyników badań przyrodniczych wspomina w swojej opinii (opisywanej przez nas kilka dni temu) Fundacja Wolności. Jej zdaniem autorzy studium niewłaściwie oszacowali zapotrzebowanie Lublina na tereny pod budownictwo mieszkaniowe. Ratusz założył, że liczba mieszkańców będzie rosnąć i w roku 2050 wyniesie 380 tys. osób, podczas gdy oficjalne prognozy Głównego Urzędu Statystycznego mówią, że ludności nadal będzie ubywać i w roku 2050 Lublin będzie mieć tylko 265 tys. mieszkańców.
Do finału wciąż jest daleko
Środowa rozprawa nie musi się jeszcze zakończyć wyrokiem. A wyrok, gdy już zapadnie, zostanie najprawdopodobniej zaskarżony przez przegranych do wyższej instancji. Oznacza to, że sprawa może się jeszcze ciągnąć latami.