W pierwszym domowym meczu rundy wiosennej Górnik Łęczna zremisował na swoim stadionie ze Śląskiem Wrocław. Piątkowy mecz był setnym spotkaniem, w którym Kamil Kiereś poprowadził zielono-czarnych. Trener Górnika z pewnością zapamięta ten dzień długo, a wszystko przez warunku w jakich przyszło grać obu drużynom
– Setny mecz to wyznacznik tego, że w Górniku coś jako sztab szkoleniowy osiągnęliśmy. Na pewno przekroczenie stu spotkań w warunkach polskich klubów nie jest czymś oczywistym. Niemniej jednak jest to tylko liczba, bardziej skupiamy uwagę na meczu ze Śląskiem, w którym interesuje nas liczba trzy, a konkretnie trzy punkty – mówił szkoleniowiec Górnika przed spotkaniem cytowany przez klubowy portal.
Górnik w meczu z ekipą z Wrocławia musiał radzić sobie bez swojego najlepszego snajpera Bartosza Śpiączki, a przed spotkaniem z kadry meczowej wypadł również Maciej Gostomski, którego między słupkami zastąpił debiutujący w PKO BP Ekstraklasie Adrian Kostrzewski. Jakby tego było mało od godzin popołudniowych na Lubelszczyźnie intensywnie zaczął padać śnieg i spotkanie zostało rozegrane na murawie, na której zalegało go bardzo dużo.
W starcie w arcytrudnych warunkach lepiej weszli goście, którzy w pierwszym kwadransie pewniej prezentowali się na zasypanej śniegiem płycie. Z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić łęcznianie i stworzyli sobie okazję za sprawą Przemysława Banaszaka, ale dobrze w bramce gości spisał się Michał Szromnik. Gdy wydawało się, że kibice do przerwy nie zobaczą bramek, z lewej strony boiska piłkę w pole karne zacentrował bardzo aktywny tego dnia Jason Lokilo, a walczący o nią z Sergiejem Krykunem Victor Garcia wpakował ją głową do własnej bramki.
Po zmianie stron zielono-czarni nie ograniczyli się do bronienia wyniku, ale starali się wyprowadzać szybkie ataki. Mijały kolejne minuty, a wynik spotkania nie ulegał zmianie. Na nieco mniej niż 20 minut przed końcem zaczęły się jednak problemy gospodarzy. W 71 minucie za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Kryspin Szcześniak i Śląsk zaczął grać w przewadze jednego zawodnika. I po kilku minutach skrzętnie z niej skorzystał. W 78 minucie goście przeprowadzili szybką akcję, piłka trafiła do Adriana Łyszczarza, który wygrał „przebitkę” z zawodnikami Górnika, a następnie płaskim mocnym strzałem doprowadził do remisu.
W końcówce meczu oba zespoły starały się zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa. Goście osiągnęli przewagę w doliczonym czasie gry i mieli dwie kapitalne okazje. Najpierw rewelacyjnej okazji nie wykorzystał Caye Quintana trafiając prosto w Kostrzewskiego. Chwilę później bramkarz łęcznian zaliczył interwencję meczu w świetny sposób broniąc strzał będącego z nim „oko w oko” Roberta Picha i uratował punkt dla swojego zespołu. Tym samym Górnik zanotował drugi wiosenny remis z rzędu, ale może pochwalić się bilansem pięciu meczów bez porażki.
Górnik Łęczna – Śląsk Wrocław 1:1 (1:0)
Bramki: Garcia (43-samobójcza) – Łyszczarz (78).
Górnik: Kostrzewski – Krykun, Szcześniak, Rymaniak, Leandro, Dziwniel – Lokilo (75 Mak), Gol, Drewniak, Gąska (75 Midzierski) – Banaszak.
Śląsk: Szromnik – Verdasca (90 Bejger), Golla, Tamas – Janasik (69 Iskra), Sobota (65 Pich), Lewkot, Zylla, Jastrzembski, García (64 Łyszczarz) – Piasecki (64 Quintana).
Żółte kartki: Lokilo, Szcześniak, Leandro, Banaszak – Tamas, Jastrzembski.
Czerwona kartka: Szcześniak (71-za drugą żółtą).
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).