Już w grudniu na ekrany kin trafi najnowszy film Jamesa Camerona. Niemal tego samego dnia pojawi się gra komputerowa Avatar. I jedno, i drugie będzie w dwóch wersjach: zwykłej i trójwymiarowej.
Mech kontra maczuga
Akcja gry zabiera nas do XXII wieku i rzuca na księżyc Pandora. Bardzo ładny księżyc, pełen niezwykle kolorowej flory. Taka kosmiczna dżungla. Nieco gorzej przedstawia się sprawa z miejscową fauną. Ta też jest kolorowa, ale średnio przyjazna. Na Pandorze mamy też "ludzką” korporację RDA i obcą cywilizację Na'vi. Ludzie chcą podbić pełen drogocennych minerałów księżyc. Na'vi maja w tym temacie zupełnie inne zdanie.
Efekt nr 1: Wojna.
Efekt nr 2: grę możemy przejść na dwa sposoby, opowiadając się albo stronie ludzi, albo Na'vi. RDA to nowoczesna technologia: mechy, futurystyczne pojazdy i "śmigłowce”. Na'vi to wielkie maczugi, siła mięśni i miejscowe stwory.
Na październikowych Poznań Game Arena Ubisoft pokazał fragmenty rozgrywki. Trzeba przyznać, że gra może się podobać. Zresztą spójrzcie na screeny. Lokacje wyglądają bardzo dobrze, a projekty miejscowych stworów czy sprzętu wojskowego, jakim dysponuje korporacja RDA wyglądają całkiem nieźle. Inna rzecz, że przedstawiciele Na'vi już nie wszystkich zachwycą. Kwestia gustu, ale trzymetrowe, fioletowe coś przypominające elfa jest mocno dyskusyjne.
Za to fioletowym wielkoludem powinno się ciekawiej grać.
Avatar to strzelanina widziana z perspektywy trzeciej osoby. Gra jest nastawiona na akcję i przypomina nieco – w sposobie rozgrywki – Gears of War (ale to można powiedzieć o większości ostatnio wydawanych gier). W zależności od wyboru strony otrzymujemy do dyspozycji spory arsenał środków zagłady i – mniejszy – środków transportu. Zgodnie z kolejną modą, wraz z rozwojem akcji zdobywamy też nowe umiejętności.
I w sumie niewiele tu nowego (o filmie można powiedzieć to samo). Za to w wersji trójwymiarowej…
Grę stworzono na silniku Dunia Engine, znanego z Far Cry 2. I czego by nie mówić o tej ostatniej grze, to chyba tylko Crysis wyglądał lepiej. Takich widoków, jakie widzieliśmy w Avatarze, nie znajdziemy w wielu grach. Trudno teraz znaleźć lepszy tytuł do wyciśnięcia wszystkiego z topowych kart graficznych.
Dodatkowa atrakcją jest trójwymiarowa wersja. Szkoda tylko, że mało kto w dniu premiery (pierwsza połowa grudnia; na wszystkie platformy) będzie się nią mógł zachwycać.