Od tygodnia nie wiem, co się na świecie dzieje, bo wciąż uganiam się za mutantami, szukam artefaktów i gadam ze stalkerami. Musiałem się zmusić, żeby przyjść do pracy. Bo tylko dwie gry dorównują "Czystemu niebu: Cień Czarnobyla”, czyli poprzedni "Stalker” i "Bioshock”.
Witam pana stalkera. Co, nic nie pamiętamy? To przez emisje, które coraz częściej nawiedzają zonę i coraz bardziej ją zmieniają. Dlaczego? Nie wiemy, ale mamy pewne podejrzenia. Grupa stalkerów musiała dotrzeć do centrum zony i naruszyć kruchy kompromis. Między ludźmi i zoną.
Emisja
"Czyste niebo” to prequel "Cienia Czarnobyla”. Wydarzenia mają miejsce w roku 2011, kiedy w miarę spokojna zona nagle wariuje. Kolejne emisje zmieniają cały teren wokół czarnobylskiej elektrowni. Mutanty pojawiają się tam, gdzie ich dotąd nie było. Znikają całe fragmenty terenu, a w ich miejsce pojawiają się pola anomalii z ukrytymi artefaktami. Co gorsza, emisje niszczą też stosunki pomiędzy frakcjami stalkerów, które zaczynają toczyć ze sobą wojny.
Jakie jest nasze zadanie? Powstrzymanie stalkera Strieloka przed dotarciem do elektrowni. Bo jeżeli mu się uda…
Wojna
Ale wcale nie musimy tego robić. Przynajmniej nie od razu. Jedną z najważniejszych cech gry jest niesamowita swoboda. Możemy podążać za głównym wątkiem. Możemy też zwyczajnie w zonie żyć. Tu pojawia się główna nowość w stosunku do poprzedniej gry: wojny frakcji. Jest ich sześć. Możemy się przyłączyć do jednej z nich. I Zaczyna się wojna. Zdobywamy punkty kluczowe, dostarczamy broń, bronimy posterunków, niszczymy legowiska potworów. Ja tylko w jednej lokacji - na wysypisku - przesiedziałem tak kilka godzin.
W niektórych zadaniach pomagają nam inni stalkerzy, co nie tylko urozmaica rozgrywkę, ale wręcz pomaga przeżyć.
Noc
Nowa zona zrobiła się znacznie bardziej niebezpieczna. Fakt, mutantów jest mniej, ale za to te najgroźniejsze (pijawki) są w każdej lokacji. Jeszcze gorsze są noce: długie i ciemne. Latarka oświetla ze dwa metry z przodu. W lesie jest jeszcze gorzej, a w każdej chwili możesz się spodziewać ataku np. snorków. Wtedy najpierw zauważysz błyskawicznie malejący pasek zdrowia, dopiero potem same snorki.
Owszem, można kupić noktowizor (zona nocą w zielonym odcieniu to jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnio widziałem), ale to kosztuje. To kolejna duża zmiana. Wcześniej po godzinie grania na koncie miałeś kilkadziesiąt tysięcy rubli. A teraz, po wyjściu z pierwszej lokacji stać cię ledwo na średniej klasy pancerz. I tu kolejna nowinka: bronie i pancerze można naprawiać i modyfikować. Świetna - i droga - zabawa.
Klimat
To wszystko to jednak nic w porównaniu z największą zaletą gry: klimatem. Raz, że wszystko mamy w socjalistycznej otoczce. Wioski, miasteczka (Limańsk!), stare fabryki i porzucone kamazy. Wszystko brudne i pordzewiałe. Gdzieniegdzie widać jeszcze pisane cyrylicą stare plakaty propagandowe.
Poza tym, w zonie wszyscy mówią po rosyjsku - tylko ważniejsze kwestie czytane są przez lektora; jak w "Cieniu Czarnobyla”. Efekt doskonały (choć miejscami źle zbalansowano dźwięk, ale to ma być wkrótce naprawione). Lepsze są za to dialogi. Zwyczajnie, fajnie się słucha opowieści stalkerów o zonie (a poszczególne frakcje mają jeszcze swój osobny klimat. Wstąpcie do bazy wolności i pogadajcie z barmanem…).
Dzień powszedni stalkera
Niestety, doświadczeni "Cieniem Czarnobyla” stalkerzy mogą mieć Ukraińcom z GSC dwie rzeczy za złe: nie ma Prypeci i Baru (i prawie żadnych podziemi)! W zamian dostaliśmy wielkie bagna, Limańsk (choć nie do końca wykorzystany), czerwony Las i Szpital. Za to zwiedzanie starych lokacji to duża frajda, bo wprowadzono do nich sporo zmian.
Tak jak i do systemu "AI” imitującego życie w zonie. Bo niezależnie od naszych działań stalkerzy, wojsko i mutanty mają swoje sprawy do załatwienia.
Zona
"Czyste niebo” to głęboka, dorosła i frapująca gra. Trudna, realistyczna i jak rzadko która dająca złudę, że żyjemy w prawdziwym świecie rządzącym się swoimi prawami. Zapominamy, że to tylko program komputerowy.