To jedyny taki kierunek na wschód od Wisły – mówią oburzeni pracownicy (byli i obecni) Instytutu Nauk o Sztuce KUL. Nie zgadzają się z decyzją władz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Uczelnia postanowiła nie uruchamiać studiów z historii sztuki w nowym roku akademickim.
Decyzja o zamknięciu rekrutacji na studia licencjackie i magisterskie z historii sztuki zapadła 15 września, pięć dni przed zakończeniem naboru. Pracownicy instytutu nazywają ją nieuzasadnioną i niesprawiedliwą. Przytaczają też dane. Według ich informacji, do połowy września na 20 miejsc było 13 chętnych, co stanowiło 65 proc. limitu przyjęć.
– Dla porównania, w tym samym dniu np. filologia klasyczna miała 30 proc. (na studia magisterskie zaledwie 20 proc.), filologia polska oraz krajoznawstwo i turystyka kulturowa niewiele ponad 50 proc. chętnych, a ich rekrutacji nie zamknięto – czytamy w podpisanym przez wykładowców liście do rektora KUL, ks. prof. Mirosława Kalinowskiego.
„Pracownicy gorszej kategorii”
Autorzy pisma mają też uwagi do sposobu, w jaki dowiedzieli się o decyzji uczelnianych władz. Mieli zostać o niej poinformowani w mailu przesłanym dzień po zamknięciu rekrutacji. Sądzą, że przy ocenie naboru, oprócz liczby chętnych, brano pod uwagę m.in. punkty za publikacje pracowników i odpływ studentów po pierwszym roku, choć wcześniej takich kryteriów nie stosowano. Dodają, że niespodziewane i błyskawiczne działania utrudniły dalszą naukę absolwentom studiów licencjackich, którzy byli gotowi przygotowywać magisteria na KUL, a teraz zostali pozbawieni „rozsądnego wyboru”.
– Dotychczasowy tryb przekazywania informacji w ww. kwestiach sprawia, że czujemy się jak pracownicy gorszej kategorii, niezasługujący na elementarny szacunek, tak na poziomie zwyczajów wspólnoty uniwersyteckiej, jak i praw pracowniczych, o których respektowanie prosimy. Naszą sytuację uzupełnił brak wsparcia przełożonych. Nie zostaliśmy ostrzeżeni o rozpatrywanej, ponoć już przed wakacjami, możliwości zamknięcia historii sztuki, co umożliwiłoby podjęcie działań naprawczych. (…) Pragniemy wierzyć, że zaistniała sytuacja jest wynikiem serii niedomówień i braku przepływu informacji między poszczególnymi instancjami – czytamy w liście.
„Zniszczyć jest łatwo”
Swój list do rektora wysłało także czworo emerytowanych pracowników instytutu. – Boli nas niezrozumiała decyzja Jego Magnificencji, jesteśmy poruszeni dążeniem do likwidacji kierunku, który był częścią Wydziału Nauk Humanistycznych KUL od 1945 roku – możemy przeczytać w piśmie. – Zniszczyć dzieło kilku pokoleń wybitnych i zaangażowanych w życie polskiego Kościoła historyków sztuki jest łatwo. Czy naprawdę jest to konieczne? – czytamy dalej.
– Jestem zaskoczony dążeniem do likwidacji tego kierunku. Bo dla mnie jest to jednoznaczne. Teraz nie ma naboru i za rok, nawet jeśli rektor pozwoli go przeprowadzić, może nie być chętnych. Mogą się obawiać, że znowu rekrutacja zostanie wstrzymana – mówi nam prof. Lechosław Lameński, który z uczelnią był związany przez ponad 50 lat, a przez ponad 20 był kierownikiem Katedry Sztuki Nowoczesnej. – To jedyny taki kierunek na wschód od Wisły. Przez lata wykształcono tu tysiące absolwentów historii sztuki, którzy chętnie byli przyjmowani do pracy w instytucjach w całym kraju i nigdy nie dawali plamy.
Poprosiliśmy uczelnię o podanie powodów decyzji o zamknięciu rekrutacji na historię sztuki i komentarz do uwag dotyczących braku informacji w tym zakresie. Zapytaliśmy też o to, czy w grę wchodzi – o co proszą pracownicy – uruchomienie w tym roku akademickim studiów z tego kierunku na pierwszym roku studiów magisterskich i czy podobne sytuacje miały miejsce w przypadku innych kierunków.
– Cieszymy się z zainteresowania Historią Sztuki na KUL – odpisała nam wieczorem rzeczniczka uczelni Monika Stojowska. – Zapraszamy sygnatariuszy listów, zarówno obecnych nauczycieli akademickich i emerytowanych pracowników, do współdziałania w przygotowaniu strategii wzmocnienia rekrutacji w roku akademickim 2022/23.
Dodaje, że rekrutacja została wstrzymana, ale kierunek nie został zlikwidowany. - Przy odpowiedniej liczbie kandydatów w przyszłym roku może funkcjonować - zapewnia pani rzecznik.