Miał być już dziś, ale chwilę się spóźni. W piątek wieczorem do Hrubieszowa przyjedzie Janar Kokk, pokerzysta który „za karę” musi spędzić miesiąc na Lubelszczyźnie. Lokalni samorządowcy wiele sobie po tej wizycie obiecują
Wakacje w Lubelskiem to skutek przegranego zakładu. Podczas ubiegłorocznego Cash Game Festival Janar Kokk założył się z Martinem ,,Franke” von Zweigbergkiem o to, kto lepiej wypadnie podczas pokerowych zmagań. Estończyk przegrał. Miał do wyboru – przez cały rok płacić zwycięzcy po 5 euro dziennie lub przeprowadzić się do wskazanej przez niego miejscowości. Kluczem w poszukiwaniach miejsca była jak największa odległość od dużego lotniska, morza, oceanu i jezior oraz jak najmniejsza liczba dróg prowadzących do miejscowości.
– Decyzja, czy płacić czy jechać, była łatwa – tłumaczy Janar Kokk. – Kocham podróże i nowe miejsca. Liczę na to, że pobyt we wschodniej Polsce będzie ciekawą przygodą. Mieszkańcy wydają się bardzo życzliwi. Kiedy o sprawie napisały media dostałem mnóstwo wiadomości od różnych ludzi z Hrubieszowa. To było bardzo miłe.
– Początkowo Janar Kokk miał pojawić się u nas 31 maja, ale ostatecznie poinformował nas, że przyjedzie 2 czerwca późnym wieczorem – mówi Marta Majewska, zastępca burmistrza Hrubieszowa, która skontaktowała się z pokerzystą natychmiast gdy tylko pojawiły się doniesienia medialne o nietypowym zakładzie. – Zaprosimy go do urzędu żeby przywitać i zaproponować mu różne sposoby spędzania wolnego czasu.
Kokk zdradził Majewskiej, że głównym powodem, dla którego wybrał Hrubieszów spośród innych miejsc spełniających kryteria jest fakt, że w tym mieście urodził się (w 1925 roku) Henryk Orenstein. To jeden z najbardziej znanych pokerzystów, który zrewolucjonizował tę grę. Po II wojnie światowej, Orenstein wyemigrował do USA.
– Wprawdzie dom, w którym urodził się Orenstein nie jest w najlepszym stanie, ale Kokk na pewno bardzo chętnie go odwiedzi. Mamy mu do zaoferowania także o wiele więcej: zabytkową architekturę, wielokulturowość, kuchnię kresów. Jestem przekonana, że Janar Kokk wyjedzie od nas z przeświadczeniem, że był to bardzo udany miesiąc i będzie naszą żywą reklamą – podkreśla Majewska.