Nie będziemy narażać zdrowia i życia radnych ani robić precedensu – tłumaczą władze powiatu. – Art 61 Konstytucji RP! – wskazuje mieszkanka, która chciała uczestniczyć w sesji rady powiatu, ale nie mogła. Zrobiło się zamieszanie, o mało nie doszło do głosowania poza porządkiem obrad. Przyjechała policja, ma być zawiadomiona prokuratura i Rzecznik Praw Obywatelskich.
W poniedziałek była sesja Rady Powiatu Hrubieszowskiego. W porządku obrad między innymi wprowadzenie zmian w statucie Powiatowego Zarządu Dróg w Hrubieszowie, ustalenie rozkładu godzin pracy aptek, zmiany w uchwale budżetowej.
Czego nie widać
Już po rozpoczęciu sesji oglądający zaczęli mieć wrażenie, że coś dzieje się poza kadrem. Przewodniczący rady Józef Kuropatwa wychodził z sali, wracał. Widać było, że trwają konsultacje wśród władz powiatu. Słychać było urywki zdań „ta pani krzyczy, że łamiemy Konstytucję”. W końcu się wyjaśniło, że ktoś chce uczestniczyć w obradach. Zrobiło się zamieszanie. Przewodniczący w końcu zaproponował, żeby zrobić głosowania, czy radni chcą na sali kogoś z zewnątrz czy nie. Chodziło o poznanie opinii zebranych poza porządkiem obrad. Podniosły się zdecydowane głosy radnych, że są przepisy i wystarczy ich przestrzegać, nie trzeba żadnego głosowania. Ostatecznie sesja przebiegła w zaplanowanym gronie: radni i osoby związane z organizacją sesji.
Przepisy, ale nie tu
– Zostało złamane moje konstytucyjne prawo, nie zostałam wpuszczona na sesję rady powiatu. Chciałam poznać podstawę prawną, dlaczego nie mogę wejść. Tylko tyle. Gdybym usłyszała, to bym odpuściła. Ale takich przepisów nie ma. Ustawa o zapobieganiu, przeciwdziałaniu i zwalczaniu COVID-19 nie odnosi się do obrad samorządu terytorialnego. Jest tam mowa o urzędach administracji publicznej oraz jednostkach organizacyjnych. Ograniczenia te nie dotyczą rady powiatu. Byłam zainteresowana udziałem w sesji, bo chciałam zabrać głos. Starosta od kwietnia zeszłego roku ustala terminy spotkania ze mną i nigdy do spotkania nie doszło – mówi Marta Wierzbicka z Hrubieszowa, która zapowiada, że o poniedziałkowej sytuacji poinformuje Rzecznika Praw Obywatelskich i wojewodę. – W poniedziałek ktoś ze starostwa nawet wezwał policję twierdząc, że weszłam na salę konferencyjną wcześniej popychając pracownika co nie jest prawdą. Mam dowód w postaci nagrania video.
Wszczęto i się toczy
– W poniedziałek koło godz. 10 pracownik starostwa zgłosił, że jedna z mieszkanek zakłóciła porządek obrad, miało to polegać na odepchnięciu pracownika przy wejściu do budynku. Z relacji wynikało, że doszło do naruszenia zarządzenia przewodniczącego rady, który dopuścił jedynie obecność radnych i osób niezbędnych do obsługi obrad. Policjanci pojechali na miejsce. Pani siedziała w sali, ale wyszła poproszona o rozmowę. Wszystko przebiegało bardzo spokojnie, mieszkanka się nie awanturowała. Pracownicy starostwa powoływali się na pandemię, zasady bezpieczeństwa i ograniczenia spowodowane wzrostem zakażeń – relacjonuje wydarzenia Edyta Krystkowiak, oficer prasowy hrubieszowskiej policji. I dodaje, że we wtorek zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające, chodzi o wykroczenie zakłócanie porządku i sprawa zostanie przekazana do prokuratury.
Marta Wierzbicka tłumaczy, że wybrała się w poniedziałek do budynku starostwa by wziąć udział w sesji oraz miała umówione spotkanie z rzecznikiem konsumentów.
Pani rzecznik nie było, więc poszła do sali konferencyjnej gdzie zbiera się rada. I dodaje, że przy obradach stacjonarnych, a tak było w tum przypadku lub hybrydowych mieszańcy mają prawo w nich uczestniczyć. Co innego gdyby sesja była zdalna.
Zdrowie i bezpieczeństwo
– Minister zdrowia ciągle powtarza, żeby nie robić zgromadzeń, żeby przestrzegać przepisów sanitarnych. Tyle jest teraz zakażeń. Musimy myśleć o zdrowiu i bezpieczeństwie radnych. Dlatego zapraszając na sesję wyraźnie zaznaczyłem, kto może przyjść. Dzwonili do mnie mieszkańcy, pytali czy wejdą na sesję, mówiłem, że nie. Nie można było zrobić precedensu. Jedną osobę wpuścimy a co będzie jak przyjdzie kolejnych dwadzieścia? Nie możemy robić wyjątku – tłumaczy Józef Kuropatwa, przewodniczący rady powiatu, który przyznaje, że próba przeprowadzenia głosowania w tej sprawie była błędem. – Obrady są jawne, można oglądać. Można do urny złożyć pisma czy pytania. Na wszystkie odpowiemy – dodaje. Pytany, dlaczego obrady nie są przeprowadzane zdalnie, co by wykluczyło takie sytuacje mówi, że na razie nie ma takich możliwości.
Następna sesja jest planowana na koniec marca i władze mają nadzieję, że do tego czasu sytuacja pandemiczna się poprawi.
Obywatelowi wolno
Marta Wierzbicka zapowiada, że o sprawie poinformuje RPO. Rzecznik zajmował już stanowisko w podobnych przypadkach. Uważa, że niewpuszczenie obywatela na obrady rady gminy/powiatu to naruszenie Konstytucji.
Wprowadzone w związku ze stanem epidemii ograniczenia mogą dotyczyć wyłącznie urzędów administracji publicznej oraz jednostek organizacyjnych powołanych do realizacji tych zadań – a także interesantów, którzy stawili się dla załatwienia sprawy z zakresu administracji publicznej. Obywatele realizujący konstytucyjne prawo wstępu na posiedzenia rady nie są „interesantami załatwiającymi sprawę w urzędzie”.