W niedzielę mieszkańcy Białej Podlaskiej po raz pierwszy mogli odwiedzić uchodźców. Ośrodek dla cudzoziemców istnieje tu od 2009 roku. Przez placówkę przewinęło się blisko 14 tys. obcokrajowców, głównie z Czeczenii i Gruzji.
Bialski ośrodek to jeden z dwóch w kraju o charakterze recepcyjnym. To oznacza, że po przekroczeniu granicy, cudzoziemiec trafi do Białej Podlaskiej lub do Dębaku pod Warszawą. - Tu rozpoczyna się jego procedura uchodźcza - zaznacza Sikona. - Zakładamy im specjalne akta, cudzoziemcy przechodzą przez tzw. filtr epidemiologiczny. Przeprowadzamy z nimi tzw. wywiad statusowy - dodaje pracownik socjalny. Podczas wywiadu przybysze ze Wschodu mówią o powodach swojej ucieczki. Po spełnieniu tych formalności, z Białej Podlaskiej obcokrajowcy trafiają jednego z dwunastu ośrodków pobytowych.
W bialskim ośrodku luksusów nie ma, ale standard na pewno niski nie jest. - Do dyspozycji mają salę komputerową, biblioteczkę, świetlicę ze stołem do gry w ping-ponga, telewizory na korytarzach, boisko do gry w piłkę oraz plac zabaw- wylicza Sikona. Mieszkają w pokojach kilkuosobowych. Rzadko się zdarza, aby w jednym pomieszczeniu nocowały dwie rodziny. Inaczej jest w przypadku osób samotnych.
- Na terenie ośrodka znajduje się też ambulatorium, pralnia oraz kuchnia na każdym piętrze - dodaje Tomasz Sikona. Jednak mieszkańcy nie muszą sami gotować, bo to placówka zapewnia im trzy posiłki dziennie. Dzienna stawka żywieniowa przypadająca na jedną osobę to 9 zł. Przybysze ze Wschodu maja też zapewnione lekcje języka polskiego. - Szczególnie chętnie uczą się dzieci - przyznaje Maria Trociuk, nauczycielka w ośrodku.
Pyszności od Zeyneb i lezginka
- Chciałem zobaczyć jak ośrodek wygląda "od kuchni” - mówi Daniel Jufimiuk z Białej Podlaskiej. - Jestem trochę zaskoczony warunkami, jakie tu panują. Można się poczuć trochę jak w więzieniu - dodaje zwiedzający ośrodek. Inaczej ocenia to bialczanka Marta Szeszko-Dragulska: - Sale edukacyjne są bardzo przytulne. Jest domowo- mówi. Z kolei, Beata Beczek, nauczycielka z Białej Podlaskiej sugeruje, by spojrzeć na uchodźców przez pryzmat ich osobistych historii. - To przecież często traumatyczne doświadczenia zmuszają tych ludzi do ucieczki i poszukiwania lepszego życia w Polsce - przyznaje nauczycielka.
W niedzielę bialczanie mogli spróbować m.in. tradycyjnych potraw czeczeńskich, ukraińskich i tatarskich. Do degustacji morszczuka w cieście, słoniny w soli i ryżu z cebulą, marchwią i wołowiną zachęcała Zeyneb, Ukrainka tatarskiego pochodzenia, która od dwóch miesięcy wraz z mężem i dziećmi przebywa w bialskim ośrodku. - Uciekliśmy z Jałty, bo prześladowali nas prorosyjscy aktywiści. Bałam się o bezpieczeństwo dzieci. Tutaj odnaleźliśmy spokój. W Polsce chcemy stworzyć nowy dom - przyznaje Zeyneb.
Na koniec dnia otwartego kilkudziesięcioosobowa grupa zwiedzających mogła zobaczyć pokaz lezginki w wykonaniu zespołu tanecznego Gwiazdy Czeczeni.