Rozmowa z Jovaną Popović, koszykarką Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- Grałaś, jakbyś miała specjalne zadanie do wykonania. Zdobyłaś 18 punktów, dołożyłaś do tego kilka asyst i zbiórek. Popisywałaś się też efektownymi zagraniami. Czułaś się tak pewnie na parkiecie w meczu ze Ślęzą Wrocław?
– Po pierwsze, to zwycięstwo jest dla nas niezwykle ważne. Jestem bardzo dumna ze swojej drużyny, z tego, jak walczyłyśmy jedna za drugą, jak zagrałyśmy w obronie i jak zgranym zespołem byłyśmy. Uważam, że kluczem do tej wygranej nie był atak, ale dobra defensywa.
- Wrocław to drużyna, która gra na podobnym do was poziomie. Nie miałyście łatwego zadania…
– Można było zobaczyć, że to było naprawdę wymagające dla nas spotkanie. Powiedziałam, że ta wygrana była kluczowa, bo zadecyduje o tym, kto będzie w ligowej „czwórce”. Mam nadzieję, że teraz my utrzymamy się na tym miejscu.
- Powiedziałbym, że duże znaczenie miała trzecia kwarta, bo zaczęłyście w niej nabierać większej pewności siebie.
– Zdecydowanie. Lepiej nam szło w drugiej połowie. Powinnyśmy popracować nad poprawą gry w pierwszej części spotkania. Teraz udało nam się naprawić kilka błędów z początku meczu i potem spisałyśmy się po prostu lepiej.
- Największym waszym problemem był ten element, który szwankował już wcześniej, czyli obrona rzutów trzypunktowych. Wrocław trafił kilka otwartych „trójek”…
– Tak. Wrocław wykorzystywał swoje szanse. Musimy pracować jeszcze ciężej nad poprawą naszej obrony. Mamy na to czas, bo to dopiero pierwsza część sezonu. Na pewno będziemy grać lepiej w kolejnych spotkaniach.