Rozmowa z Karoliną Puss, koszykarką Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
W piątek startuje koszykarski Turniej o Puchar Rektora UMCS. Pszczółki zmierzą się ze Ślęzą Wrocław, Widzewem Łódź oraz białoruskim zespołem – Tsmoki Mińsk. To właśnie z tym rywalem zagrają swoje pierwsze spotkanie. Wstęp wolny.
- Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, to mówiła pani, że macie za sobą ciężki początek przygotowań. Czułyście to trochę w nogach podczas sparingów z Herner TC?
– Oczywiście, szczególnie wtedy, kiedy gra się dwa mecze z rzędu. To też można było zobaczyć od początku naszego drugiego spotkania. Niestety, ta pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Tak jak trener powiedział w szatni – już na rozgrzewce słaniałyśmy się na nogach. Później to nasze zaangażowanie wyszło. W drugiej połowie zmobilizowałyśmy się resztkami sił. Trochę doszłyśmy do tego wyniku i przegrałyśmy w końcówce tylko 9 punktami.
- Ciekawego rywala miałyście na sam początek. Zespół z Niemiec grał bardzo poukładaną koszykówkę…
– Dla mnie fajne jest to, że one grały fizyczną koszykówkę. W Polsce ona też się robi taka coraz bardziej, chociażby ze względu na to, że mamy bardzo dużo zespołów grających w europejskich pucharach. Tam to już w ogóle jest niebo a ziemia. To było dla nas pierwsze przetarcie, ale teraz jeszcze trzy kolejne turnieje przed nami, cały tydzień trenowania… Myślę, że będzie tylko lepiej.
- Jakie są pani pierwsze spostrzeżenia na temat zespołu po tych dwóch meczach sparingowych?
– Co by nie było, widać, że chcemy grać. Jest w nas to zaangażowanie. Potrafiłyśmy odrobić straty – z bodajże 16 punktów doszłyśmy dziewczyny na 8-9 punktów. Wiadomo, że jeszcze jest dużo chaosu, ale też nie boimy się podejmować decyzji. Musimy trochę lepiej czytać grę, bo czasami biegamy jeszcze po liniach – tak jak trener nam narysuje, to my tak gramy. Jesteśmy młodym zespołem, także cały czas będziemy nad tym pracować. Mnie najbardziej cieszy to, że chcemy grać, że wzajemnie się dopingujemy. Nikt nikomu nie podcina skrzydeł, tylko wręcz przeciwnie.