Kilkudziesięciu związkowców demonstrowało w środę przed ukraińskim konsulatem w Lublinie, żądając zniesienia uderzających w polską kolej ograniczeń w ruchu towarowym wprowadzonych przez koleje ukraińskie. Od 30 listopada wstrzymany jest ruch tranzytowy pociągów towarowych z 15 krajów przez Ukrainę do Polski.
– Te transporty jadą przez Białoruś i Kaliningrad. Tym sposobem strona ukraińska wspiera Łukaszenkę i Putina – mówi Piotr Kobylarz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w spółce PKP LHS, którą najbardziej dotknęły wspomniane ograniczenia.
– Jeżeli nie wozimy, nie płacą nam, to niepotrzebni są ludzie – stwierdza Andrzej Wawrzyszko ze Związku Zawodowego Pracowników Warsztatowych w PKP LHS. Ilu ludzi zatrudnia spółka? – W tej chwili pracuje około 1400 osób.
– Dla nas jest to zachwianie rynku i to poważne niebezpieczeństwo, jeśli idzie o nasz wynik ekonomiczny – stwierdza Mirosław Oleszczuk, szef „Solidarności” w spółce PKP Cargo.
Związkowcy domagali się nie tylko zniesienia ograniczeń, ale też wycofania się z zapowiadanego zakazu załadunków ukraińskich wagonów towarami kierowanymi do Polski. List ze swoimi żądaniami, adresowany do premiera Ukrainy, przekazali konsulowi, który wyszedł do nich przed budynek.
Dodajmy, że Ukraina zabiega o zwiększenie ze 160 tys. do 200 tys. liczby zezwoleń na przejazd ciężarówkami przez Polskę.